Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Witam.
Tak się zastanawiam czy lepiej być programistą, adminem, testem, sieciowcem a może kimś od sprzętu czy kimś jeszcze? Jakie są wasze doświadczenia w tych dziedzinach? Czy da się w ogóle jakoś wbić na stołek administratora, skoro praktycznie zawsze wymagane jest doświadczenie? Czy opłaca się szukać pracy w IT za granicą jeżeli ma się niewielkie doświadczenie?
Tak pytam bo nadal nie jestem do końca przekonany w co bardziej celować, czy zostać na miejscu czy spadać.
Z góry dzięki za info.
Pozdrawiam
Offline
Programistą C/C++ bądź. O! ;)
Offline
Wydaje mi się, że programista, architekt.
Adminka... hmm sam jestem adminem i coraz bardziej chciałbym zmienić profil :) może to kwestia nie tego, że sama adminka jest zła ale że już nastał ten okres, że trzeba coś zmienić :)
Offline
No właśnie jak szukam roboty to obecnie głównie jest to .NET/Java. C/C++ jakoś rzadko się widuje w ogłoszeniach o pracę. Do tego większość ogłoszeń to webówki - czy to jest jakaś polska specyfika, czy webówki realnie zaczynają wypierać już desktopy na takim poziomie?
Cały czas ciekawi mnie praca za granicą - być może miałbym możliwość jechać np. do Holandii, albo do Kanady - ale nie wiem jak tam się patrzy na doświadczenie z polskich firm i jak jest z zarobkami. Wiem że kiedyś było warto bo nie dość że przelicznik euro na pln to jeszcze zwykle specjaliści na zachodzi zarabiali nawet w przeliczeniach liczbowych więcej niż u nas (u nas 3000 zł brutto - tam 4000 ojro brutto ;] ), ale nie wiem jak to teraz wygląda w kryzysie...
Offline
Co do webówek, to wyprą aplikacje z desktopów, to tylko kwestia czasu :) IMO do tworzenia aplikacji webowych przyda się dobra znajomość działania sieci i systemów czyli adminka, no i oczywiście programowanie.
Offline
Rozdzielmy pytanie na dwa aspekty:
1. W jakiej gałęzi najłatwiej znaleźć jakąś pracę? Nie wiem, odpowiedź zostawię innym.
2. W jakiej gałęzi znajdzie się dobrze płatną pracę? W tej, w której jesteś najlepszy. Możemy doradzać, że często poszukiwani są np. programiści, ale prawda jest taka, że jeżeli to zwyczajnie nie Twoja działka, to nie ma co się w to pchać "bo popularne". Na wysokie zarobki możesz liczyć tylko jeśli jesteś w danej dziedzinie prawdziwym specjalistą (choćby była egzotyczna), jeśli raczej przeciętnym klepaczem kodu (trzymając się już tego programowania) to nie bardzo. Z drugiej strony z egzotyką też nie ma co przesadzać, specjalista od dyskietek FDD może i będzie miał teraz roboty mutlum w ZUS-ie, ale długo to pewnie nie potrwa, a z robotą potem może być ciężko. ;)
Offline
Ja powiem, że najlepiej być dobrym hakerem.
W innych specjalnościach nic jednoznacznie powiedzieć nie można, bo np programistów C++ szuka cała Polska, miedzy innymi sklep z zabawkami, biuro rachunkowe, serwis agd.
W dodatku, nawet duża firma stricte programistyczna - co chwila szuka programistów C*, ale jej szef jest znany z powiedzenia, że nie ma takiego fachowca, którego nie można zastąpić studentem.
Resztę sobie każdy może dopisać sam.
Często widzę ogłoszenia, zwłaszcza na necie, które wiszą po 5 lat i są aktualne.
Potem na podstawie takich "aktualnych" ogłoszeń są robione statystyki dotyczące perspektyw rynku pracy, robione przez szacownych naukowców i ekspertów ryku pracy.
W niemałym regionie Śląskim jedno ogłoszenie o poszukiwaniu grafika komputerowego wiszące przez 3 lata spowodowało powstanie kierunku "grafika komputerowa" na pewnej prywatnej uczelni.
Natomiast poszukiwania dlatego trwały trzy lata, że firma nie była zbyt wypłacalna, i nikt nie pracował w niej dłużej niż miesiąc czy dwa, za to jej ogłoszenie z infopracy było cytowane na 50 portalach, co "specjalista" z pewnej gazety uznał za dowód, że w regionie bardzo brakuje grafików komputerowych.
:D
Krótko pisząc, ta nasza ojczyzna czasami jest taka pocieszna, że tu najlepiej być albo milionerem albo emerytem, a za pracą czasami lepiej szukać w krajach bardziej "rozumnych".
Bo tutaj żadna dziedzina nie jest pewna w dającym się określić, kilkuletnim okresie czasu.
Pozdrawiam
;-)
Offline
Najlepszym rozwiązaniem to nie iść w informatymke tylko w coś innego. A inf to takie hobby.
Offline
Yampress napisał(-a):
Najlepszym rozwiązaniem to nie iść w informatymke tylko w coś innego. A inf to takie hobby.
Teleinformatyka? Obecnie na tym siedzę, w szkole technicznej.
Offline
java , tego sie naumiej.
Jezyk jest tak prosty ze srednio inteligentny szympans by mogl w tym programowac.
W javie placi sie nie za znajomosc jezyka, tylko za znajomosc "technologi" ( framework) wykozysytwanych przez jezyk / w jezyku.
Tak patrzac po anglii / irlandii programosci java maja oferty pracy za 50 - 60 tys "ojro" , a c / c++ embeded 30 - 45. ( sprawdzane w maju stojac w kolejce po diablo 3 ).
[edit]
Wlasnie tylko jest jeszcze jeden kwitek, znajomosc javy to jedno ( a w zasadzie nic ), ale to dostac robote w "branzy", szczególnie bez studiów kierunkowych.
Ostatnio edytowany przez gindek (2012-10-23 22:40:32)
Offline
djjanek napisał(-a):
Jak pójdziesz na rozmowę i pokażesz że umiesz jave to na pewno dostaniesz. Papierek nie zrobi projektu :)
Zwłaszcza na zachodzie - i to jest dobre. W PL niestety na rozmowę nie zaproszą jak w CV nie ma papierka - co jest słabe.
Offline
djjanek napisał(-a):
Jak pójdziesz na rozmowę i pokażesz że umiesz jave to na pewno dostaniesz. Papierek nie zrobi projektu :)
ale papierek pozwala pojsc na rozmowe.
[edit]
@bns, nom ktos u mnie w pracy mowil ze "na zachodzie" liczba albo studia albo 2 ( 3 ?) lata prakyki.
Ostatnio edytowany przez gindek (2012-10-23 23:44:49)
Offline
Nie wiem jak jest za granica ale znam kilka osób które poszły bez papierka, pokazały co potrafią a teraz pracują i się zastanawiają czy iść na studia czy nie.
W Polsce najczęściej chcą absolwenta z 5 letnim doświadczeniem :)
Offline
djjanek napisał(-a):
Nie wiem jak jest za granica ale znam kilka osób które poszły bez papierka, pokazały co potrafią a teraz pracują i się zastanawiają czy iść na studia czy nie.
W Polsce najczęściej chcą absolwenta z 5 letnim doświadczeniem :)
Bo Polska to stan umysłu ;)
Ale Zachód w tym już nas dogania.
Offline
no ja tez nie mam "papierka" i pracuje, no i tez znam przynajmniej 4 osoby ktore "nie maja papierka" i pracuja ( + jedna z zupelnie nie kierunkowym wykształceniem ) , tylko to nie jest tak ze czytasz jedna ksiazke przyswajasz wiedze i masz zagwarantowana robote.
Ale reszta posiada tak owe wykształcenie, obsłuchalem się też jak jest "w innych firmach". Tutaj informacje są jasne, robiac studia podnosisz swoje "kwalifikacje" i konkurencyjnosc, nie pisałem że "nie dostaniesz roboty w branzy bez papiera" tylko że umieć jave != dostac_robote;
Offline
Jacekalex napisał(-a):
Krótko pisząc, ta nasza ojczyzna czasami jest taka pocieszna, że tu najlepiej być albo milionerem albo emerytem, a za pracą czasami lepiej szukać w krajach bardziej "rozumnych".
Bo tutaj żadna dziedzina nie jest pewna w dającym się określić, kilkuletnim okresie czasu.
A w tych "rozumnych" krajach to niby tak wszystko jest cacy?
W Polsce rynek jest młodszy i jest mniejsza konkurencja dlatego jest mnóstwo różnych problemów. Poza tym materialny poziom życia to nie wszystko. Są jeszcze inne poziomy egzystencji.
Offline
Dla programisty - warto umieć programować, niekoniecznie znać jakiś konkretny język. Jeśli jest potrzeba, wie się co trzeba zrobić to zebranie dokumentacji, bibliotek oraz poznanie składni języka to nie problem dla przeciętnie rozgarniętego umysłu. Od tego ma się rozum. Protokołów sieciowych czy zarządzania konkretnym systemem też można się nauczyć. Branża IT to jedna z tych dziedzin gdzie praktycznie praca polega na nauce, ktoś kto twierdzi inaczej szybko odpada. Na informatyki różnego rodzaju warto iść jeśli ktoś zamierza wykonywać bardzo specjalistyczną pracę związaną z informatyką. Ja traktuję znajomość technologii IT jak umiejętność czytania i pisania - informatyka sama dla siebie nie istnieje, zawsze jest związana z jaką nie informatyczną dziedziną. Warto kształcić się w kierunku technicznym, a programować, projektować aplikacje, zarządzać systemami, cokolwiek innego, i tak trzeba potrafić.
Offline
Ja osobiście myślę, że najlepiej jest być sieciowcem, bo w dzisiejszych czasach programista haruje jak wół, zamyka się w piwnicy 20 programistów, a oni siedzą i klepią, nawet nie wiedząc co. Dzisiejsi programiści muszą pracować razem, nie ma tak, że jeden robi to, drugi tamto. Na końcu jeden z nich łączy wszystko do kupy i tak powstaje Windows. Osobiście myślę, że najlepiej jak chcesz - to być programistą Javy, gdyż robisz aplety dżawy na stronkę, a dodatkowo po paru kursach - aplikacje mobilne, czyli wszystko co "wieszczy sukces".
Fervi
Offline
czadman napisał(-a):
Jacekalex napisał(-a):
Krótko pisząc, ta nasza ojczyzna czasami jest taka pocieszna, że tu najlepiej być albo milionerem albo emerytem, a za pracą czasami lepiej szukać w krajach bardziej "rozumnych".
Bo tutaj żadna dziedzina nie jest pewna w dającym się określić, kilkuletnim okresie czasu.A w tych "rozumnych" krajach to niby tak wszystko jest cacy?
W Polsce rynek jest młodszy i jest mniejsza konkurencja dlatego jest mnóstwo różnych problemów. Poza tym materialny poziom życia to nie wszystko. Są jeszcze inne poziomy egzystencji.
Porównaj sobie ogłoszenia w Polsce i u Brytoli, Niemców lub Francuzów, i pokaż mi tam małe biuro lub sklep, gdzie trzeba C++ i Net i Javę.
Po prostu tam jak kogoś szukają, to przy okazji wiedzą, kogo szukają i do czego szukają.
A tu wszyscy do wszystkiego, po czym okazuje się, że nikt nie wie, do czego, tylko copy@paste z ogłoszenia do ogłoszenia.
Rekord świata, to był oddział pewien Funduszu Ochrony Środowiska, gdzie w ogłoszeniu bylo takie zdanie:
Biegła znajomość C, C++, Net, Java,
albo znajomość systemu Drupal.
Wszystko dlatego, ze mają stronę internetową.
A najlepiej wskaż mi w strefie Euro, Szwecji, Angli lub Szwajcarii serwer internetowy, gdzie dostęp do konta root zapewnia login admin hasło admin1, to wtedy zrozumiesz, co to dla mnie oznacza kraj "rozumny",
i różnicę między Polską a krajem "rozumnym".
Tu masz głębsze wyjaśnienie problemu.
Pozdrawiam
Offline
Jacekalex napisał(-a):
czadman napisał(-a):
Jacekalex napisał(-a):
Krótko pisząc, ta nasza ojczyzna czasami jest taka pocieszna, że tu najlepiej być albo milionerem albo emerytem, a za pracą czasami lepiej szukać w krajach bardziej "rozumnych".
Bo tutaj żadna dziedzina nie jest pewna w dającym się określić, kilkuletnim okresie czasu.A w tych "rozumnych" krajach to niby tak wszystko jest cacy?
W Polsce rynek jest młodszy i jest mniejsza konkurencja dlatego jest mnóstwo różnych problemów. Poza tym materialny poziom życia to nie wszystko. Są jeszcze inne poziomy egzystencji.Porównaj sobie ogłoszenia w Polsce i u Brytoli, Niemców lub Francuzów, i pokaż mi tam małe biuro lub sklep, gdzie trzeba C++ i Net i Javę.
Po prostu tam jak kogoś szukają, to przy okazji wiedzą, kogo szukają i do czego szukają.
A tu wszyscy do wszystkiego, po czym okazuje się, że nikt nie wie, do czego, tylko copy@paste z ogłoszenia do ogłoszenia.
Rekord świata, to był oddział pewien Funduszu Ochrony Środowiska, gdzie w ogłoszeniu bylo takie zdanie:
Biegła znajomość C, C++, Net, Java,
albo znajomość systemu Drupal.
Wszystko dlatego, ze mają stronę internetową.
A najlepiej wskaż mi w strefie Euro, Szwecji, Angli lub Szwajcarii serwer internetowy, gdzie dostęp do konta root zapewnia login admin hasło admin1, to wtedy zrozumiesz, co to dla mnie oznacza kraj "rozumny",
i różnicę między Polską a krajem "rozumnym".
Tu masz głębsze wyjaśnienie problemu.
Pozdrawiam
Gdyby kraje zachodnie były takie rozumne to niemożliwe by było wyszukiwanie w Google różnych dziwnych danych, które nigdy nie powinny stać się publicznie dostępne.
Zdaję sobie sprawę, że na "zachodzie" ogłoszenia są bardziej skonkretyzowane. Wiele naszych ogłoszeń to płody wszelakich działów HR pełnych panienek po wszelkiego rodzaju kierunkach socjologicznych lub firm rekrutacyjnych specjalizujących się w rekrutowaniu wszystkich do wszystkiego. Dla mnie takie ogłoszenie z technologicznym miszmaszem jest po prostu wskazówką, że kompetentna, zorientowana na rozwój osoba nie ma tam czego szukać.
Nasz gospodarka jest w tyle, ale nie ma co narzekać tylko pracować na lepszy stan rzeczy, pracować nad sobą i dążyć do celów. Oczywiście zawsze zamiast nauczyć się odnajdować w otoczeniu można zrzucać odpowiedzialność na rząd, państwo, kraj, sąsiadów, trudne dzieciństwo, brzydką pogodę, zbyt słoną zupę, psią kupę na chodniku czy cokolwiek innego. Artykuły takie jak ten we Wprost (nie doczytałem do końca, bo w FF nie wchodzą mi kolejne strony, a IE wywala się na tej stronie) są tylko wodą na młyn dla różnego typu "spychologów", opisują stan rzeczy, ale nie wskazują młodym ludziom kierunków postępowania, są po prostu demotywujące.
Powiem tak:
I wish the ring had never come to me
Frodo: I wish the ring had never come to me. I wish none of this had happened.
Gandalf: So do all who live to see such times. But that is not for them to decide. All we have to decide is what to do with the time that is given to us. There are other forces at work in this world Frodo, besides the will of evil. Bilbo was meant to find the Ring. In which case, you were also meant to have it. And that is an encouraging thought.
Ostatnio edytowany przez czadman (2012-10-24 15:22:48)
Offline
Na nikogo żadnej odpowiedzialności nie zrzucam.
Nie oceniam konkretnego kraju, tylko porównuję.
Proces rekrutacji wygląda tak samo, w działach HR w Londynie większość ludzi nie ma nawet studiów, bo nikt nie będzie płacił magistrowi, jeśli może taką pracę zrobić taniej człowiek po liceum.
Inna sprawa, że u nas są cale biura magistrów, do kasy w banku magister, 5 kompów na krzyż w biurze wielkości garażu, potrzebny inżynier.
Jak bylem u Iroli, to w biurze firmy sprzedającej ubezpieczenia (brokerskiej) - tylko 2 brokerów - szefów miało mgr, reszta - ponad 40 osób żadnych studiów nie miała, i do niczego nie potrzebowała.
Za to sprawność i profesjonalizm całego biura (poziom organizacyjny) był taki, jakiego nie widziałem w Polsce nigdzie, może z wyjątkiem jednego oddziału banku austriackiego, bardzo dawno temu (1998), potem też zszedł na psy.
Także niech mi nikt nie wpycha, że nie ma różnic, bo są i to zasadnicze.
Z resztą niby Unia wszędzie taka sama, ale w Holandii dochodzenie należności przed sądem trwa 28 dni, w Niemczech 62 dni, u Brytoli 76 dni, a u nas tylko 1000 dni.
I jakby tak porównywać dowolne wskaźniki, jakie przygotowuje Bank Światowy, agendy ONZ czy Eurostat, to od razu widać, dlaczego Polak pracuje więcej niż Niemiec czy Francuz, ale wytwarza przez godzinę produkty o wartości średnio aż 7 euro, a Niemiec , Holender czy Francuz średnio tylko 27 Euro, i dlaczego nasze Polskie dziewczyny w Polsce mają średnio aż 1,3 dziecka, a u Brytoli, Polskie dziewczyny mają średnio tylko 2,7 dziecka.
Gdyby porównać Polskę z średnią Unijną, albo przynajmniej z Czechami, to praktycznie w każdym widać conieco.
Ale poza tym, to żadnych różnic oczywiście nie ma.
Pocieszające jest, jak ostatnio ONZ (UNESCO) badał na całym świecie zjawisko "analfabetyzmu cywilizacyjnego" to Polska wypadła (jak na Afrykę), nie najgorzej.
Gdzieś w okolicach Nigerii i Mozambiku. ;P
Oczywiście "nie wiem" dlaczego tak jest, ale jak wspomnę, czego ja się musiałem uczyć w szkole, to specjalnie zdziwiony nie jestem.
Pozdrawiam
Ostatnio edytowany przez Jacekalex (2012-10-24 16:39:10)
Offline
dlaczego nasze Polskie dziewczyny w Polsce mają średnio aż 1,3 dziecka
Byliśmy bliżej Czarnobyla ;)
Niemniej jednak faktycznie, są problemy z godną pracą w Polsce i w większości odpowiada za to rząd, ale też czasem - pracodawcy, mamy prawie 13% bezrobocie, więc jak nie chcesz pracować za 2k, znajdziemy 15 studentów, którzy będą chcieli. Dlatego ja staram się sam robić projekty, z których w teorii chciałbym zarabiać i być niezależnym.
Fervi
Offline