Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Tak czytam sobie różne tutaj wątki i jak wiecie o wszystkim tutaj jest po trochu. Stwierdziłem, że może to też się przyjmie.
Ostatnio dosyć często chodzę na łyżwy. Kiedyś w dzieciństwie jeździłem po jeziorze. Nie mam jakiego lęku przed lodem, szybkością czy coś. Nawet się nie wywracam (w tym sezonie ani raz). Ale mam problem. Właściwie dwa.
1. Ból w piszczelach.
Wiem wiem, że zaraz się posypie o tym, że mam zbyt zawiązane buty. Ale to jest ponad butami, a w dodatku mam bardzo luźno zawiązane bo jak zawiąże mocniej to krew nie dopływa i ból stopy. Czytałem, że to za słabe nogi no, ale w sumie już przejeździłem 10h w tym sezionie i nadal ten sam ból? Ani ani mniejszy? Nie jestem w stanie jeździć dłużej. Musze co kółko dwa robić przerwę. To taki ból jakby z napięcia (nerwy?).
2. Hamowanie 'hokejowe' bokiem
Nie jestem w stanie tak zahamować. Oglądam różne filmiki, innych na lodzie i to takie proste. Niestety. Szybko się boje (a chyba wtedy najłatwiej to zrobić) a wolno chyba się nie da. Jakieś wskazówki, rady?
Są tu jacyś fani tego sportu? ;)
Pozdrawiam
Offline
Na łyżwach to ostatnio jeździłem lat temu kilkadziesiąt :)
Co do bólu piszczeli wydaje mi się że za dużo na raz bierzesz sobie.
Odpowiednie mięśnie muszą się "przyzwyczaić" do nietypowych obciążeń.
Co do hamowania bokiem to za bardzo nie wiem jak można inaczej hamować.
http://img19.allegroimg.pl/photos/oryginal/37/99/10/62/3799106234
Mi to nigdy żadnej trudności nie sprawiało.
Przecież to można nawet beż łyżew przetrenować.
Bieg i nagła zmiana kierunku biegu o 180 stopni
Offline
No właśnie. Ludzie co to umieją to tak reagują na mój problem, bo jeżdżę (tak mi się wydaje i inni tak mówią) dobrze (nawet tyłem się staram), a to hamowanie to taka moja blokada. Bez łyżew to przecież banał. Ale jedna łyżwa ma ostrze które jest w stanie ugrzęznąć w lodzie i to jest mój problem. Wydaje mi się, że muszę bardziej przechylać nogę tak aby wewnętrzne ostrze miało mniejszy kąt (to tak od strony fizyki ;-) )
Co do bólu to myślisz, że 10h to jednak nie za dużo? Smieszne bo moja dziewczyna, która zaczęła co dopiero jeździć w ogóle nie narzeka na ból. Tyle, że ona ma plastikowe łyżwy z decathlonu takie na zaciski, a ja hokejówki na sznurki.
Offline
Mam podobnie, choć nie do końca. Chodzi o lęk przed upadkiem. Logicznie rzecz biorąc będzie tak jak mówisz- płoza wgryzie się w lód, a Ty fikniesz jak długi. Fobie są o tyle paskudne że nie da się ich tak wyplenić, dopóki nie jest się ich świadomym. Jeśli masz możliwości- setka wódki przed jazdą i wtedy spróbuj. Niewielka prędkość i obrót- najwyżej się zachwiejesz.
Teorię o fobii podtrzymuje ten ból w piszczelach- jesteś spięty, czegoś się boisz.
Mnie po pierwszym razie bolała nawet szczęka, bo pod koniec sesji złapałem się na tym że zaciskam ją z całych sił próbując utrzymać równowagę :)
Offline
P@ablo masz prawdopodobnie za słabe mięśnie piszczelowe (mogą być inne problemy). Normalnie tego się tak nie odczuwa ale zakładając łyżwy, czy narty biegówki sprawa z pracą nogi ma się zupełnie inaczej (przód stopy zginany jest do góry).
Tu masz ćwiczonka jak temu zaradzić.
http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939
Offline
lis6502 napisał(-a):
Mam podobnie, choć nie do końca. Chodzi o lęk przed upadkiem. Logicznie rzecz biorąc będzie tak jak mówisz- płoza wgryzie się w lód, a Ty fikniesz jak długi. Fobie są o tyle paskudne że nie da się ich tak wyplenić, dopóki nie jest się ich świadomym. Jeśli masz możliwości- setka wódki przed jazdą i wtedy spróbuj. Niewielka prędkość i obrót- najwyżej się zachwiejesz.
Teorię o fobii podtrzymuje ten ból w piszczelach- jesteś spięty, czegoś się boisz.
Mnie po pierwszym razie bolała nawet szczęka, bo pod koniec sesji złapałem się na tym że zaciskam ją z całych sił próbując utrzymać równowagę :)
Dokładnie to co napisałeś się zgadza. Jestem też spięty (choć ta szczęka to przesada :D ) ale mam taki nerw. Z tą setą to muszę przemyśleć :) Nie jest to takie głupie.
Próbuje ten obrót w trakcie jazdy, ale niestety jadę dalej i to w bok... Przykre. Nawet czasem zawracam nagle przy mały promieniu skrętu...
yantar napisał(-a):
P@ablo masz prawdopodobnie za słabe mięśnie piszczelowe (mogą być inne problemy). Normalnie tego się tak nie odczuwa ale zakładając łyżwy, czy narty biegówki sprawa z pracą nogi ma się zupełnie inaczej (przód stopy zginany jest do góry).
Tu masz ćwiczonka jak temu zaradzić.
http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939
Dzięki bardzo :) Będę ćwiczył.
Offline
ja kiedyś na łyżwach straciłem w pierwszej minucie 3 przednie zęby
- na szczęście mleczne jeszcze. ;P
Dlatego moja szczęka bardzo nie lubi łyżew.
:DDD
Offline
Ja wychodzę z założenia, że jak jeździć to jeździć (jeżdżę szybko), a jak się wypieprzę to trudno - grunt żeby nie wpaść komuś pod łyżwę. Lubię śmigać po lodzie, na wariata :)
Offline
P@blo napisał(-a):
Bez łyżew to przecież banał. Ale jedna łyżwa ma ostrze które jest w stanie ugrzęznąć w lodzie i to jest mój problem.
Jeśli dasz właściwy kąt nachylenia to nie ugrzęźniesz.
Zacznij od niewielkich prędkości i ostrzejszego kąta (większe wychylenie) najwyżej ujedziesz.W ten sposób sie nie zabijesz.
Po kilku razach automatycznie załapiesz jak sie należy wychylić.
Offline
Ja to preferuję ze sportów zimowo-lodowych podlodówkę z blachą i siu w przerębelek+oczywiście coś do picia powyżej 40% by nie przymarznąć w oczekiwaniu na zdobycz..
Na łyżwach nigdy nie jeździłem i wolę nie próbować, zęby trzy razy nie rosną;)
Ostatnio edytowany przez menel (2014-01-13 22:41:54)
Offline