Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Nie wiem czy w dobrym temacie ale co mi tam ;)) W razie "W" proszę modów o odpowiednie przeniesienie ;)
No więc zacznijmy ;) Kiedyś próbowałem postawić Debiana na "penisie" 4GB ale coś nie tak poszło. Tzn system się zainstalował tylko nie chciał zbootować :( Więc się poddałem po którejś tam z rzędu próbie.
A przeglądając CB wypowiedzi NIC'a i azhaga z ciekawości zaglądnąłem na stronkę LFS i zastanawiam się nad stworzeniem własnej dystrybucji ;) Jakieś tam doświadczenie z kompilacją mam, marne bo marne ale zawsze ;]. I teraz pytanie za 100 pkt ;) Czy, o ile w ogóle mi się uda!!, jest jest jakaś możliwość żeby do takiego systemu zaimplementować aptitude/apt-get żeby można było instalować gotowe pakiety *.deb czy na takiej dystrybucji trzeba będzie wszystko kompilować?
No i chyba najważniejsze pytanie/propozycja. Czy ktoś byłby chętny pomóc mi stworzyć takową dystrybucję?? I przygotować ją do odpalania z pendrive'a ?? Tzn coś a'la małe HowTo step by step or something ;)
Ave
// poprawiłem pisownię mojego nicka, bo mnie cholera brała — azhag
Ostatnio edytowany przez azhag (2008-06-06 21:17:33)
Offline
http://www.uw-team.org/index.php?id=videoarty&dzial=linux - tworzenie własnego live cd.
Zdaje się, że dystrybucja bootowalna z płyty i pen drive-a niczym sie nie róznią, więc powinno dać radę.
winnetou napisał(-a):
jest jest jakaś możliwość żeby do takiego systemu zaimplementować aptitude/apt-get żeby można było instalować gotowe pakiety *.deb czy na takiej dystrybucji trzeba będzie wszystko kompilować?
Jak zrobisz płytkę na podstawie Debiana nie wywalając tych programów, to powinny one tam sobie zostać i prawidłowo działać. W ogóle lepiej jest tworzyć nową dystrybucję na podstawie już istniejącej, bo wymyślanie samemu rozwiązań wszystkich problemów jest raczej trudne.
Offline
jest jest jakaś możliwość żeby do takiego systemu zaimplementować aptitude/apt-get żeby można było instalować gotowe pakiety *.deb czy na takiej dystrybucji trzeba będzie wszystko kompilować?
oczywiście, możesz sobie skompilować apta i rodzinkę itd. nikt ci nie zabroni i możliwe nawet że zadziała.
ale nie miej zbyt wielkich nadziei na jakąkolwiek binarną kompatybilność pomiędzy debianem a twoim LFSem. słowem - zainstalować *.debka, zainstalujesz. ale w chwili jego uruchomienia najprawdopodobniej segfault.
BTW, widziałeś dystrybucję pt. GoboLinux? ma bardzo ciekawy menedżer pakietów - ów "menedżer" był w linuksie od pierwszego wydania, tylko nikt wcześniej nie wpadł na pomysł aby tak właśnie go wykorzystać :P
Offline
winnetou: polecam (a jakżeby inaczej ;]) grml, cholernie zmyślna dystrybucja. Co więcej, ma coś w sam raz dla ciebie — framework do tworzenia własnych live'ów (zrobiony notabene dla wygody deweloperów, żeby mogli się koncentrować na innych pracach) — grml-live. Z jego pomocą, w szalenie wręcz prosty sposób wygenerujesz live'a (aktualnie pracuję nad własnym live'em opartym właśnie na grmlu, ale cicho sza, to tajemnica), którego następnie wsadzisz na, khem, "penisa" za pomocą grml2penis grml2usb. ;)
PS. Mojego nicka inaczej się pisze!
harry666t napisał(-a):
BTW, widziałeś dystrybucję pt. GoboLinux? ma bardzo ciekawy menedżer pakietów - ów "menedżer" był w linuksie od pierwszego wydania, tylko nikt wcześniej nie wpadł na pomysł aby tak właśnie go wykorzystać :P
Możesz rozwinąć? Dziękuję.
Ostatnio edytowany przez azhag (2008-06-03 15:48:19)
Offline
Mogę się mylić, ale do tej pory wydawało mi się, że dystrybucje źródłowe stawia się własnie po to, żeby mieć samodzielnie skompilowane pakiety.
Po co zaś kompilować? Żeby mieć oprogramowanie zoptymalizowane do działania w danych warunkach tudzież żeby skorzystać z jakiejś funkcji, której nie wkompilowała osoba tworząca paczkę. Z tym, że to pierwsze w znacznej części jest mitem — żeby faktycznie odczuć różnicę w efektywności działania pomiędzy programem własnoręcznie skompilowanym, a tym pochodzącym z paczki przeznaczonej na daną architekturę (to jest ważne — Debian udostępnia paczki optymalizowane pod architekturę i386, i dlatego na niearchaicznym sprzęcie jest wolniejszy od takiego Archa), nie wystarczy ./configure && make && make burdel — należy zoptymializować flagi kompilatora, dokładnie ustawić flagi skryptu konfiguracyjnego itd. Do tego zaś potrzebna jest większe niż „marna” wiedza o kompilacji.
Sądząc po tym, że chcesz mieć system uruchamiający się z pendrive, domyślam się, że będziesz chciał uruchomić go na różnych komputerach, z czego specyfikacja każdego z nich nie jest dokładnie znana. Ponieważ nie znasz sprzętu docelowego, optymializacja oprogramowania (zakładając że jednak można zoptymalizować pod niewiadomą) jest bezcelowa — nie przyniesie wymiernych korzyści. Na jednym komputerze będzie działało jak burza, na drugim wręcz przeciwnie albo wcale.
W powyższym krótkim wykładzie doszedłem do punktu, w którym samodzielna kompilacja nie ma do zaoferowania żadnych profitów. Jednak wciąż ma wady, o których do tej pory nie wspomniałem.
Primo czasochłonność. Więcej dodawać nie muszę.
Secundo czysta kompilacja, czyli taka jaką oferuje LFS, nie udostępnia żadnego sposobu na śledzenie tego, co dzieje się w systemie. Nie tylko trzeba mieć na uwadze wszystkie zależności, ale również aktualizacje są poważnym problemem — konieczność ponownego skompilowania pakietu można jeszcze przeboleć, ale brak jakiegokolwiek informowania o dostępności nowszych wersji z pewnością da się odczuć.
Oczywiście społeczność LFS stara się jakoś zmniejszyć tę drugą niedogodność (pierwsza jest wpisana w założenia projektu). http://www.linuxfromscratch.org/hints/read.html — wyszukaj na tej stronie package, a znajdziesz kilka podejść do rozwiązania rzeczonego problemu. Wybierzesz i zaimplementujesz to, które Ci się najbardziej spodoba.
Jeżeli dalej nie przekonałem Cię, że nie potrzebujesz dystrybucji źródłowej, muszę przynajmniej zapytać: dlaczego LFS? Nie lepiej wybrać jakąś dystrybucję źródłową która udostępnia menedżer pakietów? Gentoo, BSD z ich portami czy inne, mniej znane, co nie znaczy że gorsze.
Jeżeli chodzi o uruchamianie z pendrive, zainteresuj się tą stroną: http://www.pendrivelinux.com/ .
Tyle ode mnie. Powodzenia życzę. Przyda Ci się podczas tego marnotrawienia czasu (tak, uważam Twój pomysł za marnotrawienie czasu. Co bynajmniej nie jest argumentem przeciwko jego realizacji — Twoja wola).
Offline
A jeśli mimo wszystko pociąga cię "From Scratch" i chcesz, żeby produkt końcowy był debianowy, to polecam poszukać informacji na temat DFS (Debian From Scratch).
Minio napisał(-a):
Debian udostępnia paczki optymalizowane pod architekturę i386
właściwie to i486
Ostatnio edytowany przez azhag (2008-06-03 16:08:39)
Offline
Możesz sprawdzić Kiwi, jedną z możliwości jest stworzenie dystrybucji na pendrive
Inne narzedzie to np. UCK do tworzenia Live Cd.
Nie używałem powyższych narzędzi ale myśle , że będzie o wiele łatwiej niż zabawa z LFS.
Ostatnio edytowany przez ba10 (2008-06-03 16:22:51)
Offline
@Azhag:
www.gobolinux.org
Generalnie pomysł polega na tym, że każdą paczkę instaluje się w osobynm folderze, np. (chyba) /Programs/Bash/3.0/, /Programs/Xorg/7.2/, i tak np. /bin/sh jest dowiązaniem symbolicznym do /Programs/Bash/3.0/bin/bash. No i owym "menedżerem pakietów" jest sam system plików. Distro zachowuje zgodność z wszelkimi bzdurnymi standardami za pomocą symlinków (standardami - istniejącymi głównie dlatego, że większość programów nie przestrzega mądrzejszych standardów, np. Audacious z Ubuntu ma zahardkodowaną ścieżkę do paru pluginów w /usr/lib/...). Są też "kosmetyczne" łatki na jądro żeby pochować standardowo /bin, /usr, /lib, /etc... i podobne przed ls i kolegami (aczkolwiek jeśli się wywoła je bezpośrednio, np "$ /usr/bin/emacs /etc/passwd" to działa). Ma to ileśtam wad, ileśtam zalet, autor o wszystkim szczegółowo pisze na stronie projektu. Aha, i z tego co wiem paczki buduje się ze źródełek... (hello Gentoo, hello LFS, hello BSD). Możliwe że przez ./configure --prefix=... ale zdaje się że są do tego jakieś magiczne kamienie, które ułożone w odpowiednie wzory przemieniają energię kierując ją do kompilatora i automatyzują część procesu.
Offline
Przetłumaczony LFS :)
http://www.loz.republika.pl/lfs/index.html
Offline
odnośnie systemu na pendirve'ie próbowałem poprzez:
- wypięcie dysków wsadzenie "penisa" do portu i zainstalowanie z CD1 systemu (u kogoś z debian.linux.pl zadziałało w ten sposób)
- debootstrap'em
- wg artykułów znalezionych na necie m.in pendrivelinux i linuxlive
przy drugiej opcji wymiękłem gdyż nie byłem w stanie zainstalować gruba :((
A co do jakości instalowanego systemu i optymalizacji to powiem tak:
Potrzebuję aplikacji biurowych (najlepiej pakiet OOo), podstaw do kompilacji, Code::Blocks+platforma wxWidgets, MoC, Kadu i Skype, jakiś firefox lub klon ;], a środowisko to wsio rawno. Prawdopodobnie Flux ze względu na oszczędność miejsca. Nie interesuje mnie sprzętowa akceleracja 3D dlatego rezygnuję ze sterów, system zawsze odpalę na standardowych sterach X'orga (czy to nv, ati czy inne vesa) Jeśli zaś chodzi o aktualizację to nie jest to priorytetem ;)
System na penie dlatego że mam kilka rzeczy do których jestem bardzo przywiązany konwersja Windows App <-> Linux App nie zawsze jest możliwa. Jedną z rzeczy za które dam się zabić to archiwum Kadu (sporo szukałem i niestety społeczność gadu nie udostępnia algorytmów szyfrowania i specyfikacji pliku archives.dat :( )
P.S.
Dzięki za zainteresowanie ;))
Ostatnio edytowany przez winnetou (2008-06-03 17:25:54)
Offline
azhag napisał(-a):
Minio napisał(-a):
Debian udostępnia paczki optymalizowane pod architekturę i386
właściwie to i486
Mea culpa, i486. Zresztą Ty wiesz, jaka ta moja wiedza o Debianie jest ;) .
Offline
No jak już kompilować to tylko i686 :] No chyba, że 64bity ktoś chce.
Co do LFS i apta... Nie.... To grzech śmiertelny... Apt rozwali LFS w trymigi... Bo paczki mają swoje ścieżki intalacyjne, a po kompilacji zwykle ustala się własne. I zrobiłby się mix...
Co daje LFS?
+ totalna kontrola nad systemem, polecam każde cuś prefiksować do własnego katalogu, wtedy można obejrzeć z jakich plików składa się np. GTK. Ja wszystko mam w osobnych katalogach. Jest tego ok 300. 300 i już nic w życiu nie trzeba kompilować. Bo nowe wersje nie wychodzą tak często..Tak więc ja już jakiegoś czasu mało co kompiluję, bo już wszystko mam... Wszystkie biblioteczki itp. (nie wszystkie, ale większość rzeczy kompiluje się już z marszu, bo wszelkie zależności są spełnione)
+ z pierwszego plusiku wynika drugi: system jest świeży i rzadko się aktualizuje
+ gdy coś padnie to wymienimy tylko wadliwy element
+ wszystko zawsze działa i to lepiej, tzn. NIE SZYBCIEJ, po prostu stabilniej
Minusy:
- kompilacja trwa długo...
- zjawisko "łańcuszka kompilacji" jest bardzo krzepiąca. Pakiet A wymaga B i C, B wymaga D, E i C. E wymaga J, I K itd. a już najlepiej jest jak A wymaga B, a B wymaga A :] Czasami się zdarza błędne koło
- czasami znikają pliki nagłówkowe (same...)
Własna dystrybucja... Też mie to kiedyś nęciło, ale to rozumowanie jest błędne... Dystrybucja musi być rozprowadzana :] Macie tak pojemne serwery?? No właśnie. Ot raczej kompiluje się dla siebie, więc to nie dystrybucja lecz coś... nazwijmy to LFS.
Na optymalizacje nie liczcie... To pic na wodę... A tylko dłużej się kompiluje i czasem program działa źle (po to są: make check/test)
LiveCD? Użyć wystarczy dd nagrać to na płytę, a tylko w MBR płyty trzeba jakoś dać namiar na jądro, ale nie wiem jak to zrobić...
PS. Linux ze źródeł ma jeszcze jeden plus ;) Poczycie wyższości, np. nad azhagiem ^^"
PS 2. To żart azhagu ;) Żadnej wyższości o mój Panie <pokłon />
Offline
Jak już powiedziałem na optymalizacji równanej z przyspieszeniem mi nie zależy. Jakoś niezbyt mnie kręci spędzanie godzin na przeglądaniu confów i innych opcji ./configure tylko po to żeby zyskać 0.001% czy choćby nawet 1% czasu gdyż przy dzisiejszych kompach to jest totalnie bez sensu ;] Co innego gdyby wzrost miał sięgać 10-20% wtedy można się pokusić o takie zabawy. Ale to tylko moje skromne zdanie. Co do łańcuszka kompilacji to fakt bywa stresujący ;] A jedyną "optymalizacją" jaką bym wrzucił to tylko do kernela: obsługę do 4GB RAM'u, architekturę na i586/i686 i jeszcze jedną którą mam włączoną na własnym kernelu ale nie pamiętam nazwy z cofiga ;)
Chodzi o portable system z prawdziwego zdarzenia, taki do którego w razie nieprzewidzianych okoliczności, można dodać taki a nie inny pakiet. Typowe LiveCD w tym momencie odpada. A z pendrive'em jakoś nie mogłem sobie poradzić konwencjonalnymi metodami - trzeba będzie powalczyć jeszcze raz. Dlatego pytam. Co polecacie. Czy coś a'la LFS/system kompilowany czy kolejna próba postawienia Etcha na penisie?
Offline
NIC napisał(-a):
Co daje LFS?
+ z pierwszego plusiku wynika drugi: system jest świeży i rzadko się aktualizuje
Dostrzegam sprzeczność. Z czasem system się starzeje, innej możliwości po prostu nie ma. Nikt nie mówi że trzeba przekompilowywać wszystko raz na tydzień, ale powiedzmy po kwartale z pewnością znajdzie się kilka rzeczy które powinny być zaktualizowane. Nie mówiąc już o np. roku.
OS to nie wino, z wiekiem nie staje się lepszy ;) .
NIC napisał(-a):
+ gdy coś padnie to wymienimy tylko wadliwy element
Nie nie nie, w dystrybucji źródłowej jest tak samo. Jeżeli pakiet A się zmienił na tyle, że została zerwana zgodność A(P|B)I (pomijając w tym miejscu rozważania na temat różnic pomiędzy nimi) z pakietem B, który od niego zależał, nalezy przekompilować oba. Znaczy: podczas aktualizacji zostaje przekompilowany pakiet A, a potem okazuje się że pakiet B nie działa i trzeba go skompilować, że tak rzeknę z angielska, against nowsza wersja biblioteki zależnej.
Oczywiście zerwanie zgodności nie następuje często (chyba że mowa o kernelu, któtrego jedno wydanie nie jest kompatybilne z poprzednim), ale gdy jednak nastąpi... Zresztą po coś to revdep-rebuild w Gentoo dali ;) .
W paczkowanej tak samo: aktualizuję paczkę A i paczkę B do wersji, która była kompilowana z wykorzystaniem paczki A w tej nowszej wersji.
Chyba że mówisz o czymś innym.
NIC napisał(-a):
+ wszystko zawsze działa i to lepiej, tzn. NIE SZYBCIEJ, po prostu stabilniej
Faktycznie, o tej zalecie kompilacji nie pomyślałem. Jakkolwiek ja na stabilność swojego Debiana nie narzekam, podobnie jak nie narzekałem na Gentoo pod tym względem, tak nie wszystkie dystrybucje mogą się tym pochwalić. Np. wspomniany przeze mnie w tym wątku Arch potrafi mieć koszmarne problemy.
NIC napisał(-a):
Na optymalizacje nie liczcie... To pic na wodę... A tylko dłużej się kompiluje i czasem program działa źle (po to są: make check/test)
To jak w końcu jest, kompilowane działa stabilniej czy gorzej niż paczkowe?
MSPANC.
winnetou napisał(-a):
Dlatego pytam. Co polecacie. Czy coś a'la LFS/system kompilowany czy kolejna próba postawienia Etcha na penisie?
Standardowa odpowiedź: to w czym czujesz się najlepiej. Jeżeli znasz Debiana, stawiaj Debiana. Jeżeli Gentoo nie ma przed Tobą tajemnic, stawiaj Gentoo. Jeżeli Suse Cię urzekło, postaw Suse.
Offline
Minio napisał(-a):
Standardowa odpowiedź: to w czym czujesz się najlepiej. Jeżeli znasz Debiana, stawiaj Debiana. Jeżeli Gentoo nie ma przed Tobą tajemnic, stawiaj Gentoo. Jeżeli Suse Cię urzekło, postaw Suse.
Powiem tak. Używałem kilku(nastu) dystrybucji ale niestety nie jestem guru czy "inżynierem" w posługiwaniu się nimi. Odnośnie dystrybucji to mam 3 "ulubione" PLD, Debian i Mandriva. Chociaż na Debianie pracuję dopiero od 2 miesięcy ;] PLD mnie chwilowo zraziło problemami przy instalacji z chroot'a a Mandriva... Hmmm, jak to określa Trin, stała się zbyt cukierkowa i też nie mogłem dojść do ładu z kilkoma rzeczami. No i jej rozmiary..... Straszne ;] Za kompilację Gentoo nawet się nie biorę bo polegnę na pierwszym kroku ;] Obecnie PLD w wersji Th i Ti jest nie do końca dopracowane a wersja Ac jest już lekko przestarzała (moim zdaniem!!) ;] Pozostaje Debian :D Nie ważne czy będzie to Etch, Lenny czy Sid. Chociaż preferuję Etcha ;))
Dobra wybór dystrybucji powiedzmy że mam(y) za sobą ;) Teraz proszę mi powiedzieć czy jest możliwość zainstalowania/przekompilowania KDE tak aby nie zajmowało +400MB ;) Jest wiele pakietów w samym KDE których nie używam (Klipper, Kate - preeruję Kwrite ;], KPager, KTip)... Czy pozostaje mi Flux lub inny WM i instalacja samych bibliotek QT i GTK+
EDIT:
Ewentualnie proszę o szczegółowe informacje na temat instalacji Debiana na pendrive'ie przy pomocy deboostrap'a ;) to co jest na konkurencyjnym forum jest jeszcze troszkę enigmatyczne i nie do końca sobie poradziłem ;) Przede wszystkim chodzi mi o kroki związane z instalacją (własnego) jajka i gruba. Może ktoś z Was to robił ja wymiękłem na instalacji gruba i partycjonowaniu ;] a co za tym idzie nie przebrnąłem przez pozostałe kroki ;] :((
Ostatnio edytowany przez winnetou (2008-06-03 23:59:16)
Offline
co do KDE to nie instaluj paczki kde tylko poszczegolne programy + ich zaleznosci
co do instalacji to polecam debootstrap i walke z grubem (dwie metody na gruba - http://www.opcode.eu.org/konfiguracja_linuxa/#konfi … _linuxa:grub:)
Minio napisał(-a):
Po co zaś kompilować? Żeby mieć oprogramowanie zoptymalizowane do działania w danych warunkach tudzież żeby skorzystać z jakiejś funkcji, której nie wkompilowała osoba tworząca paczkę.
uzupelnie ze w drugim wypadku wystarczy przebudowac dana paczke (czesto jest to tez wystarczajace do optymalizowania specyficznych programow)
Minio napisał(-a):
to jest ważne — Debian udostępnia paczki optymalizowane pod architekturę i386, i dlatego na niearchaicznym sprzęcie jest wolniejszy od takiego Archa
z ta optymalizacja pod architekture dla typowych programow bym nie przesadzal ... ponadto w Debianie paczki w ktorych taka optymalizacja ma istotne znaczenie wystepuja w wersjach 686
Offline
Minio napisał(-a):
Dostrzegam sprzeczność. Z czasem system się starzeje, innej możliwości po prostu nie ma. Nikt nie mówi że trzeba przekompilowywać wszystko raz na tydzień, ale powiedzmy po kwartale z pewnością znajdzie się kilka rzeczy które powinny być zaktualizowane. Nie mówiąc już o np. roku.
OS to nie wino, z wiekiem nie staje się lepszy ;) .
Jednak tak często nie wychodzą. Nawet przez dwa lata można nie kompilować nic. Np. GCC? Nic nie korzysta z bardziej zaawansowanych/nowszych funkcji (kernel chyba dalej zaleca te z linii 3.x), GTK aż tak bardzo się nie zmienia... Albo inaczej... Od początku tego roku narzekam na pustkę... Nic nie kompilowałem... Poza takimi rzeczami, które chciałem nowsze postestować jak Kadu czy Wine, czy Firefox 3b5..
Dowód: Popatrz na daty ostatniej modyfikacji katalogów... ftp://ftp.gnu.org/gnu/
Ale i nowsze daty nie oznaczają, że koniecznie trzeba już to aktualizować. Nie ma potrzeby.
Dystrybucje zwykle dłuuugo testują pakiety, np. takie Glibc... I zawsze jest o kilka rzędów starsze. Ja mam świeże i nie mam żadnych błędów czy cuś...
Minio napisał(-a):
Nie nie nie, w dystrybucji źródłowej jest tak samo. Jeżeli pakiet A się zmienił na tyle, że została zerwana zgodność A(P|B)I (pomijając w tym miejscu rozważania na temat różnic pomiędzy nimi) z pakietem B, który od niego zależał, nalezy przekompilować oba. Znaczy: podczas aktualizacji zostaje przekompilowany pakiet A, a potem okazuje się że pakiet B nie działa i trzeba go skompilować, że tak rzeknę z angielska, against nowsza wersja biblioteki zależnej.
Oczywiście zerwanie zgodności nie następuje często (chyba że mowa o kernelu, któtrego jedno wydanie nie jest kompatybilne z poprzednim), ale gdy jednak nastąpi... Zresztą po coś to revdep-rebuild w Gentoo dali ;) .
Zgodności nie są przerywane za często. Problem więc nie istnieje. Ja tam mam Glib1.2 i Glib2.x, GTK1.2 i GTK2.x, mam Qt3 i Qt4 i nic się nie kłóci. A kompilacja to już przecie oczywiste jest, że aktualizacja to kompilowania nowszych wersji. Tej samej biblioteki dwa razy nie trzeba kompilować.
Minio napisał(-a):
To jak w końcu jest, kompilowane działa stabilniej czy gorzej niż paczkowe?
MSPANC.
Lepiej niż paczkowane o 100%, bo wiemy co mamy i gdzie mamy, a nie instaluje nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie. Tu mamy kontrolę nad każdym plikiem. Przy okazji uczy to pracy z kompilatorem, rozwiązywania z nim problemów, uczy programowania, bo zna się strukturę źródeł programów i każdy sobie swój styl doskonali.
Offline
winnetou napisał(-a):
Co polecacie. Czy coś a'la LFS/system kompilowany czy kolejna próba postawienia Etcha na penisie?
Ponownie polecam grml2usb. grml jest w pełni zgodny z Debianem (domyślnie z unstable, na daily.grml.org również z stable i testing). Po zainstaloaniu na pendrivie sobie doinstalujesz co tylko chcesz.
A jak chcesz się zabawić, to możesz od razu przygotować iso z tym co tylko chcesz dzięki grml-live (link był wcześniej).
NIC napisał(-a):
PS. Linux ze źródeł ma jeszcze jeden plus ;) Poczycie wyższości, np. nad azhagiem ^^"
To działa też w drugą stronę, system z paczek daje poczucie wyższości nad innymi (ot choćby NIC-em), że wszystko działa bez żadnego cackanai się z (również nieudanymi) kompilacjami ;)
Offline
NIC napisał(-a):
Jednak tak często nie wychodzą. Nawet przez dwa lata można nie kompilować nic. Np. GCC? Nic nie korzysta z bardziej zaawansowanych/nowszych funkcji (kernel chyba dalej zaleca te z linii 3.x), GTK aż tak bardzo się nie zmienia... Albo inaczej... Od początku tego roku narzekam na pustkę... Nic nie kompilowałem... Poza takimi rzeczami, które chciałem nowsze postestować jak Kadu czy Wine, czy Firefox 3b5..
Dowód: Popatrz na daty ostatniej modyfikacji katalogów... ftp://ftp.gnu.org/gnu/
Ale i nowsze daty nie oznaczają, że koniecznie trzeba już to aktualizować. Nie ma potrzeby.
Dystrybucje zwykle dłuuugo testują pakiety, np. takie Glibc... I zawsze jest o kilka rzędów starsze. Ja mam świeże i nie mam żadnych błędów czy cuś...
Podstawowe elementy systemu GNU sobie, oporogramowanie używane na tym systemie sobie. Np. powiedzmy średnio raz na pół roku wychodzi nowy OOo (2.3 wyszedł w grudniu 2007, 2.4 w maju tego roku; dawniejszych dat nie sprawdzałem, stąd „powiedzmy” powyżej). Claws-mail, program pocztowy, zacząłem używać jakoś dwa lata temu, kiedy jeszcze nazywał się sylpheed-claws. Wersji nie pamiętam, 2.7 albo 2.9 wtedy była... teraz jest 3.4. Co oznacza, że nowa wersja była wydawana częściej jak raz na pół roku.
Podobne przykłady można mnożyć.
Oczywiście z drugiej strony znajdują się np. MPD, na którego wersję 0.12 przyszło czekać prawie dwa lata (0.13 potrzebował niecałego roku) czy Kadu (tutaj dokładnych dat nie podam, gdyż nieszczególnie interesuję się rozwojem; ale pomiędzy wersją 0.5 a 0.6 upłynął rok jeśli nie dwa).
Wszystko zależy od doboru oprogramowania. Ja pamiętam że, jak jeszcze używałem Gentoo, rzadko były dni, kiedy w portage nie pojawiła się nowsza wersja któregoś z pakietów, których używałem. Zresztą teraz na Debianie jest podobnie.
Oczywiście, nie ma konieczności aktualizacji na bieżąco. Ale trudno wtedy powiedzieć o systemie, że jest aktualny.
NIC napisał(-a):
Zgodności nie są przerywane za często. Problem więc nie istnieje. Ja tam mam Glib1.2 i Glib2.x, GTK1.2 i GTK2.x, mam Qt3 i Qt4 i nic się nie kłóci. A kompilacja to już przecie oczywiste jest, że aktualizacja to kompilowania nowszych wersji. Tej samej biblioteki dwa razy nie trzeba kompilować.
Ale jednak się zdarza. Nie pamiętam szczegółów, ale jakoś w zeszłym roku na Gentoo musiałem rekompilować dosłownie połowę systemu po aktualizacji jakiejś krytycznej dla działania systemu paczki. Z jakiegoś powodu mi świta, że mogło chodzić o libiconv, ale bynajmniej nie twierdzę z całą pewnością. Pamiętam tyle, że nowa paczka w systemie umieszczała plik z dwójką w nazwie, podczas gdy wszystkie programy chciały tej biblioteki bez wspomnianej dwójki...
Przepraszam, ale więcej nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Niemniej jestem przekonany, że każdy z użytkowników Gentoo (używających go dłużej niż tydzień!) jest w stanie opowiedzieć podobną historię.
NIC napisał(-a):
Minio napisał(-a):
To jak w końcu jest, kompilowane działa stabilniej czy gorzej niż paczkowe?
MSPANC.Lepiej niż paczkowane o 100%, bo wiemy co mamy i gdzie mamy, a nie instaluje nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie. Tu mamy kontrolę nad każdym plikiem. Przy okazji uczy to pracy z kompilatorem, rozwiązywania z nim problemów, uczy programowania, bo zna się strukturę źródeł programów i każdy sobie swój styl doskonali.
Argumenty niepodważalne przy przyjęciu dwóch warunków:
1. faktycznie komuś ta wiedza jest do szczęścia potrzebna. Akurat mnie nie jest. Aptitude może sobie rozrzucić pliki w najbardziej egzotyczne miejsca jakie mu przyjdą do głowy, póki działa średnio mnie to interesuje. A specyfika Debiana jest taka, że akurat o poprawne działanie martwić się nie muszę — jest celem określonym w fazie projektowej.
2. kompiluje się z mózgiem a nie robi ./configure && make && make burdel, o czym wspomniałem w pierwszym poście. Zapewniam, że spora część osób „kompilujących” programy w życiu nie zajrzała do skryptu konfiguracyjnego, a co dopiero źródeł programu.
Ostatnio edytowany przez Minio (2008-06-04 18:34:28)
Offline
To w Gentoo to może i macie takie problemy, ale z LFS takich nie miałem. Nawet nie wiem co może wymagać rekompilacji, a wszystko co mogłem pokompilowałem. Nie widzę tego. Chyba tylko KDE3.x, no ale to tylko kwestia że programiści nie wiedzieć czemu ustalili, że ma być jedna wersja Qt3 i chyba kompilatora też i kropka. Ale to się da obejść edytując pliki.
A Gentoo to raczej nie ma co porównywać z LFS, bo tro raczej Debian. Tam mu bliżej. Dlaczego? Bo Gentoo ma własne archiwa i nie wiadomo co w nich pływa, LFS jest w rozproszeniu. Plus dla LFS jest taki, że przynajmniej jest pewność, że żaden z programistów dystrybucyjnych nie popsuje kodu jak to miało miejsce ostatnio z OpenSSL w Debianie.
A tak propos to nie ma co ulegać presji nowych numerków w pakietach. To że niby coś się zmieni/poprawi jest ułudne. Trzeba czytać changelogi.. I tak nie opłaca się w samej istocie przez 5 lat kompilować nowego Glibc, bo tam to raczej mało się zmienia... Chodź ostatnio była tam małe rewolucja, coś przenieśli z pliku do pliku, coś wywalili, itp. Ale co... Nim nie rekompilowałem przez wymianę Glibc. Tak więc jak dla mnie taki OpenOffice... Tego to ja nie będę w życiu kompilować :] Tak jest więcej śmieci niż kodu. Szkoda czasu :] No jeśli dysk jest na tyle pojemny by to skompilować... Ale nie opłaca się wymianiać OO 2.2.x, nie opłaca się też częściej niż na pół roku 2.x.x. Za to opłaca się x.x.x :] Ale nie koniecznie... KDE4 jeszcze troszkę musi dojrzeć.
Tak więc nie uwierzę póki nie dostanię konkretnych nazw czegoś przez co bym musiał przekompilowywać pół systemu. Fakt faktem ostatnio miałem coś pod to, bo "usunąłem" KDE3, a miałem Timidity, Amaroki, Mplayery skompilowane dynamicznymi bibliotekami Artsa, ale to był mój świadomy wybór:] Arts powiedział papa, bo ostatnio nawalał, a przecie poszedł w zapomnienie już... Jakby co to ciągle mam te pliki,całe KDE3 trzymam na czarną godzinę, a używam z KDE3 jeszcze Kate (<-- swoją drogą Kate jest zlinkowane ze ścieżką nie do /lib a do katalogu kde3 i wszystko działa)
Co do kompilacji z mózgiem to robi się tak:
Wersja ./configure:
1. ./configure --help
2. ./configure --prefix=/gdzieś --parametry ustawiamy co nas interesują
Wersja cmake:
1. ccmake . -DC_INSTAL_PREFIX=/gdzieś
2. tam ustawiamy parametry... a raczej sprawdzamy czy wszystko jest w porządku.
3. make
4. make check/test
5. make install
Co do teorii częstości wymiany oprogramowania to u mnie najczęściej zmienia się (ranking):
1. Wine
2. Kernel
3. Kadu
4. obawiam się, że więcej rzeczy nie dotykam
Claws-mail, troszkę dat: http://sourceforge.net/project/showfiles.php?group_id=25528
Czyli co dwa 2-3 miesiące. Akurat dość często. To mamy jedną aplikacje, więc mnożyć się nie da.
To ja mnożę ale ku wolności: OpenOffice, Kadu, Firefoks, KDE, Apache (...), AudaCity, K3B, Mplayer. <-- wychodzą stosunkowo bardzo rzadko. Gimp też.
Offline
azhag postanowiłem się pobawić grml i przygotować sobie obraz iso z tym co mi pasuje i napotykam na poważny błąd :( ;/
Etch-x86:/home/winnetou/grml# dpkg -i grml-live_0.7_all.deb Zaznaczenie poprzednio niezaznaczonego pakietu grml-live. (Odczytywanie bazy danych ... 96812 plików i katalogów obecnie zainstalowanych.) Rozpakowanie grml-live (z grml-live_0.7_all.deb) ... dpkg: problemy z zależnościami uniemożliwiają skonfigurowanie grml-live: grml-live zależy od fai-client (>= 3.2.4); jednakże: Wersją fai-client w systemie jest 3.1.8. grml-live zależy od fai-server (>= 3.2.4); jednakże: Wersją fai-server w systemie jest 3.1.8. dpkg: błąd przetwarzania grml-live (--install): problemy z zależnościami - pozostawiony nieskonfigurowany Wystąpiły błędy podczas przetwarzania: grml-live
używam Etch'a. Czy jak dodam repo z testing/unstable i potem
aptitude install fai-server fai-client -t experimental/unstable
to nie wywali mi połowy systemu?? ;>
Offline
winnetou: z FAQ na http://www.grml.org/grml-live/
Help, I'm using Debian etch and I don't have FAI version >3.2
Kod:
wget http://www.informatik.uni-koeln.de/fai/download/etch/fai-client_3.2.6_all.deb \ http://www.informatik.uni-koeln.de/fai/download/etch/fai-server_3.2.6_all.deb \ http://www.informatik.uni-koeln.de/fai/download/etch/fai-doc_3.2.6_all.deb dpkg -i fai-client_3.2.6_all.deb fai-server_3.2.6_all.deb fai-doc_3.2.6_all.debor check out the FAI-homege for further details.
rzuć też okiem od razu na informację o squashfs-tools na ww. stronie
NIC napisał(-a):
Plus dla LFS jest taki, że przynajmniej jest pewność, że żaden z programistów dystrybucyjnych nie popsuje kodu jak to miało miejsce ostatnio z OpenSSL w Debianie.
Ale też nie poprawi błędnego kodu.
Offline
Nie poprawi bo błędów nie ma. A nawet jak są to lepiej. Bo te Debiany itp. to jest sprzeczność z ideą. Oni owszem... Poprawiają błędy w pakiecie XYZ, ale nie zgłaszają tego twórcom pakietów (kod), a więc na co komu takie poprawianie. Takie działania hamują ten piękny ruch na rzecz wolnego i otwartego oprogramowania.
Co do błędów jeszcze. Można samemu poprawić. Ja pamiętam np. poprawiałem jedynie sobie port MIDI w DosBoksie, bo mi warrningi wypisywało po uruchomieniu :] Prosta operacja, ale czemu był błąd to nie wiem do tej pory...
Offline
NIC napisał(-a):
Nie poprawi bo błędów nie ma.
Nie może być, ktoś wreszcie napisał Kod Doskonały™, Święty Graal programistów?
NIC napisał(-a):
A nawet jak są to lepiej.
Tego nie potrafiłem skomentować, mimo gorących chęci. :)
NIC napisał(-a):
Poprawiają błędy w pakiecie XYZ, ale nie zgłaszają tego twórcom pakietów (kod)
Nie tylko się z nimi nie kontaktują — wręcz wysyłają im fałszywe informacje. I kradną cukierki ich dzieciom!
NIC napisał(-a):
Co do błędów jeszcze. Można samemu poprawić.
Pewnie, że można (tzn. nie można, bo ich nie ma — patrz pierwsze zdanie). Jeśli tylko ma się czas, chęci, cierpliwość, umiejętności, czas, dużo samozaparcia, chęci i umiejętności. A także bardzo dużo czasu.
Offline
Jeśli byłyby błędy to patrz nie chwaliłbym swojego systemu. Ale tu wszystko działa dopóty dopóki nie będzie mojej ingerencji gdzieś (w system)
Nie kontaktują się. Nie słyszałeś o ostatniej aferze z OpenSSL? Ponadto każda dystrybucja robi np. swoje zmiany np. w takim KDE... Raczej nigdy żadna taka nie trafiła do oficjalnego kodu, a przecie część rzeczy słusznie dodają od siebie.
"Jak błędy są to lepiej." Dowody:
- musimy w końcu zaktualizować system... albowiem jak wszystko hula to nie robimy tego.. może minąć rok a my bez aktualizacji.. bo i co aktualizować... A jak zaktualizujemy to później nie będzie trzeba tego robić jak aplikacja XVS poprosi o wersję nowszą.
- może wyzwoli to u nas zdolności programistyczne
- warunkiem rozwoju pakietu są błędy w nim, bo jak nie ma błędów to rozwój programu stoi, po czym twórcy porzucają go, chyba większość programów do oglądania TV tam ma... i teraz nie chcą się kompilować z nowszym oprogramowaniem, bo są przestarzałe (po 2 lata mają lub więcej).
Co do Świętego Grala... To jest tylko jeden program, który zasługuje na to miano, bo nie ma błędów itp: Windows Vista ;)
Ostatnio edytowany przez NIC (2008-06-07 10:09:00)
Offline