Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Opowieść o nieodwzajemnionej miłości do alternatywy Windowsa. Pisana tak dla początkujących, aby wiedzieli czego się spodziewać, jak i dla doświadczonych, aby wzięli pod uwagę, że nie wszystko jest zrozumiałe dla newbie.
Moja przygoda z Linuxem rozpoczęła się 5-6 lat temu. Panował wtedy Win98, z którym jak wiadomo nie można było żyć bez reinstalacji co miesiąc. Z dwoma kolegami postanowiliśmy zmienić nasze życie ;) , rozejrzeliśmy się w sieci i mało brakowało aby zetknąć się z Debianem.
To co mnie przekonywało do duża dostępność oprogramowania, ale kolegów przekonywała łatwość instalacji Mandrake'a. Ok, zamówiliśmy 3 płyty i do dzieła! Zdziwienie pierwsze: u każdego z nas instalacja przebiegała trochę różnie. Jeszcze gorzej: na tym samym kompie następne instalacje przebiegały różnie. Próba dostania się do jakichś ustawień przebiegała różnie, jeśli w ogóle była dostępna. Zobaczyliśmy KDE, Gnome, trochę zabawy, ale: brak dźwięku, problemy z ekranem
, niemożność zainstalowania drukarki, brak wsparcia dla modemów (teraz wiem, że to był winmodem).
Bez żadnej pomocy kogoś znającego Linuxa, z utrudnionym dostępem do internetu pomysł upadł po miesiącu. Pomyślałem sobie, cóż to taki system dla magików-informatyków z zacięciem hakerskim. Trzeba się douczyć; trochę bawiłem się mikrokontrolerami, HTML, PHP. W tym roku
mając nadzieję wreszcie na podłączenie do netu inne niż modem zainteresowałem się znowu.
Mandrake: słodki i znowu coś nie tak; Fedora: niby lepszy, ale teksty o problemach z RPM'ami. Decyzję podjąłem szybko: z daleka od wszelkich RPM'owych systemów.
Co zostaje: Slackware i Debian. Miałem dużo czasu i codziennie chodziłem do Empiku i czytałem co wlezie o nich. Doszedłem do wniosku, że pierwszy jest zbyt trudny dla mnie, drugi niewiele łatwiejszy ale może się uda. Znalazłem całą gazetę z płytą DVD, opisami instalacji i ... do dzieła! W
międzyczasie zaopatrzyłem się w modem ze wsparciem Linuxa i znalazłem www.dug.net.pl Instalacja bezproblemowa, poszła szybko. Schody zaczęły się dopiero później. Specjalnie kupiony modem miał stery tylko na jądro
2.2 i w dodatku jako *.rpm. Z internetu nici.
Chciałem Debiana zostawić, ale nie wiedziałem jak zrobić aby automatycznie startował Windows, potrzebny mojej 5-letniej córce. Doczytałem, że można zrobić fixmbr. Zrobiłem wiedząc, że mogą być problemy. Nie było. Instalacja druga, trzecia i spokojny o pewne działanie tego polecenia nie zrobiłem kopii moich plików w Windzie. No i d..a. :(( Wszystko w kosmos. Wkurzyłem się, odłożyłem go na pół roku.
Coś mnie jednak do niego ciągnęło. Mam taką nudną pracę, że prawie cały dzień spędzam w necie. Zryłem wszystkie liczące się strony i fora o Debianie.
Skusiłem się na Kanotixa (klon Knopixa/Debiana). Fajny, dzwięk działa, ekran działa, tylko ciągłe zwisy. Taki Win98 do kwadratu, nawet jak jest zainstalowany na dysku.
W sobotę zasiadłem z plikiem wydruków ze stron i for z mocnym postanowieniem, że nie pójdę spać jak nie pogodzę razem Windy i Debiana. Nigdy więcej takich przyrzeczeń! Około 10-tej przed południem zasiadłem. Kanotix, Qtparted, zrobiłem partycje. Debian na tackę i ognia.
Przypomniałem sobie, że potrafi sam partycjonować. Nie zależało mi na Windzie, więc zrobiłem tak jak chciałem: 20 GB NTFS na Windę, 130 GB FAT32 na dokumenty, 5 GB ext3 na Sarga i 5 GB ext3 na etcha w przyszłości. Poszło, wybrałem do zainstalowania środowisko graficzne, byłem przekonany, że wybrałem tylko KDE i wielkie zdziwienie gdy zalogowałem się na Gnome. Jeszcze raz, tym razem z palca apt-get install... Ok to co chciałem.
Teraz Windows. Poszło jak zwykle bez problemów, około 40 minut. Czy ktoś z Was czytał te brednie podczas instalacji? Szczególnie te o bezpieczeństwie. To im musi pisać jakaś firma zewnętrzna, przecież programista nie może tak kłamać wiedząc jaki to gniot. Nawet nie zauważyłem, że instalator rozpoznał dysk 130 GB i wykasował wszystkie informacje. Jeszcze raz Sarge, Grub posadzony w MBR. Winda nie startuje! Niebieski ekran z pięknym kodem błędu:0x000007b. Może mu
Grub nie pasuje? Jeszcze jedna instalacja: najpierw Windows wszystko wymazuje a potem Debianem tworzę partycje. Pomyślałem, że jak zrobię taki format plików który Windows nie rozpoznaje, to przyjmie tylko przygotowaną dla niego partycję. Nic z tego, ext3, reiserfs, a nawet
tylko swap na 140 GB, a ten durny instalator nic tylko widzi tylko 130 GB z groszami.
Różne kombinacje przetrenowałem. Może nie odpowiadają mu partycje podstawowe? Dobra jedna podstawowa, reszta logiczne. Nic z tego. Może zainstalować Windę i posadzić Grub w MBR? Nie działa. Pamiętajcie, że ciągle reistalacja dwóch systemów. Dobra nie pasuje mu Grub w MBR no to go na /. Jest!!! Poszedł!!!
Dobra, to teraz dysk podzieliłem tak jak chciałem, restart i NIEBIESKI EKRAN! Flagi aktywności (rozruchu) ustawione dobrze. Po 10-12 instalacji (x2 oczywiście) zrezygnowałem. Poszedłem spać.
Rano znowu ruszyłem do pracy. Pomyślałem, że skoro poszedł raz, to i drugi musi. Windows na 140 GB, Debian na 20 GB. Grub do MBR. Poszło! Teraz trzeba wyszarpać Windzie 130 GB; defragmentacja x3, Qtparted i
d..a. Pozwala zabrać mu tylko 60 GB. Defragmentator Windowsa ma złą reputację, więc sięgnąłem po płyty z Chip. Na pięciu płytach znalazłem tylko jeden defragmentator. Zainstalowałem, restart (tak w razie czego), uruchomiłem i TRAGEDIA. Wyobraźcie sobie, że na świeżo zainstalowanym Windowsie na 140 GB partycji analizę wykonywał 3 godziny.
Tak, nie mylicie się: 3 GODZINY.
Z braku laku dobry kit; 3h na analizę, 3h na defragmentację.
Pół dnia na defragmentację. Znów Qtparted i nie można zmniejszyć poniżej 60 GB. Zrobiłem, licząc, że potem jeszcze uszczknę. Windows, znów ten cudowny partycjoner.Pomny jego szybkości zapodałem od razu defragmentację. Cóż za postęp, robił to tylko 2 godziny. Żadnych efektów, nadal nie można zejść poniżej 60 GB. Z mieszanymi uczuciami podam nazwę tegocuda narzędziowego. Wiedząc, że będzie miał jeszcze jeden link w Googlach nie mogę się powstrzymać od ostrzeżenia innych. To się zwie "Systerac XP Tools 3".
Mam wreszcie dwa systemy. Dwa dni zabawy, prolemów, nudnych instalacji, porażek i wreszcie jest. Ciężkie jest życie bez internetu, porad Googla i DUG'a. W Debianie nie mam dźwięku, polskich czcionek ale mam działający system.
Teraz kilka ciekawostek.
Na pytanie żony co robię odpowiedziałem, że instaluję nowy system bez wirusów. Tak? To po co jest Windows? - odparła.
Podczas jednej z instalacji cofnąłem się kilka kroków i wyskoczyło okno z możliwością wyboru jąder. Wybrałem 2.6.12-686, ale przy następnych instalacjach już nie wyskakiwało.
W Grubie ustawiałem automatyczny start Windowsa. Zgodnie z poradą na forum: pozycja systemu na ekranie startowym minus 1. Odpalam kompa, patrzę a tam jest podświetlony tekst "Other operating systems:"; nie Debian powyżej czy Windows poniżej. Odliczył do pięciu sekund i żadnej reakcji. Dodałem jedno oczko i działa.
Kiedy odpalam Debiana na ekranie logowania jedynym użytkownikiem jest darek, nie ma root'a
TP obiecuje, że podłączy Neostradę do końca listopada. Teraz każdy pierdołek jak kde-i18n-pl muszę przynosić z pracy i tam też czytam forum Dug'a.
Offline
Fajne przeboje :)
Mała dorada - winda to prawdopodobnie XP. Zrób tak:
instalator windowsa ma własny program do partycjonowania. Ustal sobie te 130 GB czy ile tam chcesz jako ntfs, a resztę dysku zostaw pustą - bez żadnej partycji.
Zainstaluj windę na tej utworzonej partycji.
Odpal instalator debiana i przy pomocy ręcznego partycjonowania ustal partycje dla / home i swap.
Zainstaluj debiana, a gruba lub lilo wpakuj do mbr (aby uzyskać lilo zamiast gruba, naciśnij WSTECZ i będziesz mógł wybrać lilo)
W czasie startu komputera przytrzymaj wciśnięty lewy Shift - pokaże Ci się okno gruba lub lilówki z możliwością wyboru systemu
Usuń znak # przy linijce z napisem prompt i wtedy lilo będzie się pokazywało przy starcie
Offline
Jak ktoś nowy to przeczyta to się załamie i nigdy nie zainstaluje Debiana :)
a tak na poważnie ja bigdy nie miałem problemu z posadzeniem Debiana (oraz innych linuxów) obok windy.
Tworzysz partcje na system druga na SWAP i ogien.
Problem miałem tylko z jędrem 2.4 które domyślnie jest w Sarge, poniewaz nie obsluguje dysku SATA.
na jedrze 2.6 smiga az milo.
To że nie ma dzięku, modemu, drukarki itp itd to nie wina linuxa tylko chorej polityki firm produkujących sprzęt.
krew mnie zalewa jak widze " Design for Windows XP" już wiadomo co sądzić o takim producencie.
Drukarki Canon IP 1500 do tej pory nie uruchomiłem ponieważ Canon ma tylko sterowniki do Red hata i SuSE.
Można kupić Windowsa i całą mase oprogramowania do niego które tak skutecznie zamulą system że odechciewa się pracy. Porównaj czas starty windy po instalacji i po zainstalowaniu firewalla antyvira, anty ....
A Debian nie ważna ile ma zainstalujesz oprogramowania wstaje mniej więcej tak samo.
Jak chcesz system dostosowany do siebie to tylko Linux :)
Będz dzielny w walce :)
Nawet moją żona antytalent komputerowy obsługuje Debiana :)
PS wiecie że w Vobisie nie kupicie kompa bez windy (pytałem się o Laptopa)
------EDIT-----------
Jak przeprowadzasz partycjonowanie dysku spod systemu a chcesz wiecej nie pozwala program to zrób to na raty.
1. Podziel dysk jak podpowiada program.
2. Zrob parycjonowanie jeszcze raz wybierając tyle ile chcesz.
3. Jeśli suma dwóch partycji jest mniejsza od wymaganej powtórz punkt 2
4. połącz partycje.
Robiłem tak pare razy i zawsze działało.
PS no moze nie zawsze :) ale wtedy brakło prądu :)
Offline
to też może się przydać:
http://forum.infojama.pl/viewtopic.php?t=59378
Offline
PS wiecie że w Vobisie nie kupicie kompa bez windy (pytałem się o Laptopa)
Eeee, kupisz, ale tylko pod warunkiem że znajdziesz sobie w ich ofercie model, który producent wypuszcza bez OS`a (a przynajmniej tak mi powiedzialno w jednym z salonów)
Offline
Bodzio, dokładnie tak robiłem.
Najgorsze że z jakiejś przyczyny nie pasowały Windzie więcej niż dwie partycje. Jeszcze lepiej: jak postawiłem ją na 10 GB zostawiłem 130 GB wolnej, nie partycjonowanej przestrzeni potem Sarge z Grubem na / to też miałem niebieski ekran.
Husio
Zgadzam się: co nas nie zabije to nas wzmocni. Jak czegoś chcę to potrafię być bardzo uparty. Od 2 dni nie odzywam się do żony, czekam na UZASADNIONE przeprosiny. :)
Robot_
Wrzuciłem jakiś inny defragmentator i pokazał w krateczkach, że Windows zajmuje około 2 GB i 60 GB dalej pod koniec partycji leży sobie 10 kB plików systemowych, nie do ruszenia. Kombinowałem z ustawieniami Kosza, defragmentacja z 10 razy i nic.
Będę twardy, postawię jeszcze Eth'a, jak tylko zdobędę. :)
Offline
moja rada: ( jesli mozesz wykasowac caly dysk :) )
1. odpal instalator windy
2. usun wszystkie parycje
3. stworz partycje pod windowsa
4. zainstaluj go
5. utworz partycje roszerzona a na niej partycje jak Ci sie widz.
partycje pod winde (dysk D) potem na linuxa i pozniej swap.
ja mam chyba w tej kolejnosci ( albo D jest na koncu ?? ) sprawdze jak wroce do domu.
6. dwoch ostatnich partycji nie musisz formatowac tylko je swtórz.
7. odpal instalacje debiana, wskarz mu partycje pod root i pod SWAP
8. Pozwól zainstalować GRUBa w MBR. ( sam znajdzie Winde)
9 cieszyc sie z Debiana :)
jesli masz juz stworzone partycje i chcesz je polaczyc a sa one puste najlepiej je wywalic i jesli sa obok siebie to stworzyc jedna duza.
Mozna nawet to zrobić z poziomu panelu administratora ( czy jak to sie tam nazywa) w Windzie.
Pozdr
Offline
Zyong, szacunek za wytrwałość ^^
TP obiecuje, że podłączy Neostradę do końca listopada.
Nie chcę Cię martwić, ale z tym też różnie bywa ;)
Ja osobiście przeleciałem przez kilkanaście różnych distro i przy każdym po kilka opisów do neo. Przez jakiś czas Mandrake 10.1 był jedynym Linem na jakim uruchomiłem NEO (ale to już było dawno - ponad rok temu) a od jakiegoś czasu cieszę się z neo na Debianie, ale też nie było lekko :D
Jeśli chodzi o neo, to poradzę tylko, żebyś przy wyborze brał S@gem'a, mniej problemów przy instalce ;)
//Nie żebym zniechęcał do DSL'a z TPsa, po prostu lepiej być przygotowanym na ewentualne "niedogodności" ^^
Moja przygoda z Linuxem rozpoczęła się 5-6 lat temu.
ehh, też bym tak chciał...ale wtedy nie słyszałem o innym OS'ie niż winda, ale tak to bywa jak się nie ma neta :]
powodzenia
pzdr.
Offline
Zeby umiec zainstalowac neostrade na kazdym distro, trzeba umiec skompilowac kernel. Bez tego ani rusz, a z ta umiejetnoscia nie ma mowy o tym zeby nie dzialalo. Poprawny kernel, sterowniki i wszystko pieknie dziala.
Offline
...
też mi się tak wydawało aż do pewnego momentu:
Instalowałem u znajomego neo bodajże na FC2 (dawno temu ;)) i po rekompilacji kernela i instalacji sterów wszystko ładnie śmigało.
Potem postanowiłem u siebie również skorzystać z tego distro. Postępowałem identycznie jak wtedy i .. zonk, już nawet nie pamiętam konkretnie co było nie tak, wiem, że było :)
Z drugiej strony od tamtego czasu wiele się zmieniło (m.in. wyszły nowe stery do modemów, kernelki, itd.) więc teraz instalka jest raczej mniej problemowa.
pzdr.
Offline
W Grubie ustawiałem automatyczny start Windowsa. Zgodnie z poradą na forum: pozycja systemu na ekranie startowym minus 1. Odpalam kompa, patrzę a tam jest podświetlony tekst "Other operating systems:"; nie Debian powyżej czy Windows poniżej. Odliczył do pięciu sekund i żadnej reakcji. Dodałem jedno oczko i działa.
Pozycję "Other operating systems:" także należy liczyć przy ustalaniu domyślnie uruchamianego systemu. Jest to wpis jak każdy inny, chociaż nie odpowiada mu żaden OS.
Offline
Panowie Husio i mi5tic - w Debianie aby odpalić neo, nie potrzeba rekompilować kernela. Dystrybucyjny ma wszystko co potrzeba. Poza tym repozytoria Debiana mają potrzebną resztę (kernel-headers) i wszystko śmiga.
Offline