Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Lorenzo napisał(-a):
@Zbooj. Proszę nie wyjeżdzaj z lordem Keynesem, jego koncepcjami inflacjonistycznymi i kreacją pustego pieniądza odpowiedzialną za nawracające kryzysy.Zresztą on sam stwierdził, że jest sympatykiem komunizmu a to nie świadczy o nikim dobrze.
Według Ciebie kreacja pustego pieniądza odpowiada za kryzys? Kryzysy były, są i będą. To zjawisko cykliczne. Można je łagodzić, ale nikt jak dotąd nie wymyślił jak je całkowicie wyeliminować.
A w temacie:
Technika są znacznie lepsze jeśli chodzi o przygotowanie zawodowe.
Ostatnio edytowany przez Zbooj (2011-02-22 18:25:10)
Offline
Pierdu-pierdu.
Różnica pomiędzy technikum a liceum jest taka, że w liceum w klasie o profilu informatycznym(jak sama nazwa nie wskazuje) uczysz się rozszerzonej matmy i fizyki przydatnych(czytaj niezbędnych) do dostania się na studia wyższe i utrzymania się na nich.
W technikum uczysz się dodatkowo przedmiotów zawodowych, które, o ile masz zamiar potem studiować, i tak spotkasz w rozszerzonym zakresie na uczelni. W takim wypadku tracisz rok. Jeśli natomiast nie chcesz studiować to nie tracisz roku, a zyskujesz jakąś tam dodatkową wiedzę informatyczną(nie mi oceniać jej wartość, ale ile uczeń może się nauczyć na lekcjach, na które w programie poświęconych jest kilka-kilkanaście godzin, zwłaszcza w przypadku statystycznego ucznia, który jest nastawiony na to, że temat zostanie mu wyłożony jak na tacy).
Offline
Wyżej napisałem, że w technikum nie ma rozszerzonej matematyki, fizyki. Ja studiuję dla papieru, bo ile znaczy technik w dzisiejszych czasach? Przez pół roku nie staniesz się ekspertem w jakiejś dziedzinie (tyle trwają przedmioty na naszych studiach), więc bez własnego wkładu nic z tego, nie wyniesiesz nic przydatnego.
Offline
Zbooj napisał(-a):
Lorenzo napisał(-a):
@Zbooj. Proszę nie wyjeżdzaj z lordem Keynesem, jego koncepcjami inflacjonistycznymi i kreacją pustego pieniądza odpowiedzialną za nawracające kryzysy.Zresztą on sam stwierdził, że jest sympatykiem komunizmu a to nie świadczy o nikim dobrze.
Według Ciebie kreacja pustego pieniądza odpowiada za kryzys? Kryzysy były, są i będą. To zjawisko cykliczne. Można je łagodzić, ale nikt jak dotąd nie wymyślił jak je całkowicie wyeliminować.
Kryzysów nie należy łagodzić, ani im zapobiegać. Kreacja pustego pieniądza nie odpowiada za kryzys, ale odsuwa go w czasie, wprowadza gospodarkę w stan odurzenia ciągłymi dawkami kredytów i pożyczek. Tak jak człowiek, który odpowiednio wcześnie nie przestanie ćpać któregoś dnia okazuje się, że jest wrakiem, z którym już nic nie można zrobić, tak kredyty i pożyczki doprowadzają gospodarkę do stanu zapaści zupełnie bezboleśnie. Im wcześniej się przerwie zażywanie sortu/kredytów/pożyczek tym lepiej i reakcja odwyku przebiegnie szybciej i łagodniej.
Nie mieliśmy w Polsce zapaści jak na zachodzi, bo państwo u nas szczęśliwym trafem nie miesza się zbytnio do gospodarki w przeciwieństwie do państw zachodnich.
Coś pouczającego:
Chinese Professor :)
W temacie:
Z perspektywy czasu mogę stwierdzić - na pewno nie poszedłbym do ogólniaka gdybym mógł jeszcze raz wybierać. Po prostu wtedy nie wiedziałem co chcę w życiu robić. :)
Offline
ja powiem tak :
jak masz lipne technika w okolicy i planujesz studiowac dziennie , to liceum jest najlepsza opcja (mat-fiz).
jesli natomiast chcesz utrzymywac sie sam podczas studiow to lepiej jest zrobic technikum, bo to zawsze jakis zawod.
a na poczatek (bez wzgledu na szkole jaka wybierzesz) zacznij od tego :
http://edu.i-lo.tarnow.pl/inf/alg/006_bin/index.php - bardzo sie przyda i na studiach i w szkole.
do tego programowanie w TP :
http://turbopascal.helion.pl/
ta ksiazka pozwoli Ci zajarzyc podstawy programowania i algorytmow, a do tego TP jest chyba w programie informatyki w szkolach ponadgimnazjalnych.
Informatyki nauczysz sie jak zechcesz, a matme i fize musza ci wbic do glowy.
Na tym tylko forum mozna sie o sieciach dowiedziec wiecej niz na calym przedmiocie na polibudzie.
Sa wikibooks, wikipedia strony poszczegolnych dystrybucji- nie ma sensu pchac sie tak w profil informatyczny bo nauczyciele najczesciej sa kiepsciutko przygotowani. Informatyka to taki przedmiot DIY i nic na to nie poradzisz.
Offline
czadman napisał(-a):
Wystarczy, że zajrzę na TVP Kultura.... Kanał w większości pełen "głębokich" w treści gniotów finansowanych przez państwo/abonament, na które nikt rozsądny nie wydałby grosza.
Po pierwsze, utożsamiasz kulturę z tzw. „kulturą wysoką”, co już jest błędem.
Po drugie, kultura wysoka (sztuka) jest wręcz z definicji aekonomiczna. Rządzi się zupełnie innymi prawami i ma zupełnie inne cele. Jak to ładnie miał ująć Picasso:
Nie zrozumiecie sztuki, póki nie zrozumiecie, że w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem 2.
Po trzecie, nie istnieją żadne obiektywne kryteria oceny wartości dzieła artystycznego. Dobra sztuka broni się sama, w związku z czym oddzielić sztukę od „«głębokich» gniotów” można dopiero z perspektywy czasu. Taki Norwid umarł w biedzie i praktycznie nieznany. Dzisiaj jego nazwisko jest wymawiane na jednym wydechu obok Mickiewicza czy Słowackiego.
Wreszcie po czwarte, sztuka jest wręcz z definicji niszowa. W historii można wyróżnić jakieś trzy okresy, kiedy teatr był popularny. W starożytnym Rzymie, gdzie prestiż aktorki był taki sam jak prestiż prostytutki (obowiązki zresztą podobne). W średniowieczu popularnością cieszył się teatr uliczny, objazdowy — szlachta odcinała się od tego jak mogła. Wreszcie w czasach realnego socjalizmu przychodził partyjny dygnitarz do fabryki i mówił, że brygada po zmianie idzie do teatru.
O taką popularność sztuki chodzi?
czadman napisał(-a):
Ekonomia to bardzo ciekawa nauka. Wszystko można opisać i wyjaśnić ekonomicznie, zmierzyć to już gorzej.
Nikt nie neguje tego, że jest ciekawa (tzn. dla kogo jest dla tego jest — są ludzie, dla których ciekawe są zachowania godowe pingwinów).
Ja natomiast nie mogę się zgodzić na hegemonię myślenia ekonomicznego. Po prostu schematy oferowane przez ekonomię nie wyjaśniają wszystkich zjawisk życia społecznego. W życiu społecznym zdarza się, że wielką rolę odgrywają idee, ideologie, wartości, normy — rzeczy których po prostu nie da się zmierzyć i sprowadzić do wspólnego mianownika, ergo porównać.
Prosty przykład z historii — powstanie warszawskie. Z ekonomicznego punktu widzenia, totalna klapa. Nikt rozsądny nigdy nie podjąłby decyzji o jego rozpoczęciu. A jednak decyzja taka została podjęta — co więcej, spotkała się z dużym poparciem społecznym. Ekonomia (i każda inna nauka opierająca się tylko na liczbach) jest wobec takich faktów bezsilna, ponieważ nie sposób obliczyć wartości idei (która zresztą dla każdego członka grupy może być odmienna, a dla grupy jako całości jeszcze inna).
Żeby nie było że pojawia się tutaj jakiś duch słowiańskiej niepokory — pragmatyczni, indywidualistyczni i skrajnie kapitalistyczni amerykanie podjęli porównywalnie bezsensowne decyzje o inwazji w Zatoce Świń albo na Wietnam.
Ekonomia świetnie wyjaśnia mechanizmy działania gospodarki, ale najlepiej będzie jeśli się do tego ograniczy. Poza gospodarką są zjawiska o zupełnie innej naturze.
Zbooj napisał(-a):
- są pokoleniem komunizmu, który zwalczał inteligencję
Tylko wiesz, teraz na studia idą ludzie którzy już się urodzili po transformacji ustrojowej. Zresztą tego nie mozna tak prosto postrzegać. Jak ktoś się urodził w 1985 roku (dzisiaj powinien być już 2 rok po obronie dyplomu, o ile szedł do liceum i studiował 5 lat), to jakie „komunizm” przez te pierwsze 4-5 lat życia na nim piętno odcisnął? Żadne.
Offline
Minio napisał(-a):
pragmatyczni, indywidualistyczni i skrajnie kapitalistyczni amerykanie podjęli porównywalnie bezsensowne decyzje o inwazji w Zatoce Świń albo na Wietnam
Obawiam się ,że użyłeś złych przykładów.
To były świetne interesy dla Amerykanów.
Koncerny zbrojeniowe zarobiły krocie na Wietnamie.
Zatoka Świń zaś to próba usunięcia Castro który był solą w oku Ameryki w tamtym rejonie.
Przy okazji pozbyto się wiele sprzętu wojskowego który już był przestarzały a zalegał w magazynach.
Co więcej w tym epizodzie nie było zagrożenia życia dla Amerykanów bo brali w tym udział bezpośredni wyłącznie Kubańczycy.
Offline
Co do sztuki to owszem, nie da się mierzyć wartości artystycznej, ale dopłacanie do sztuki przez państwo to nieporozumienie. Każdy sobie dopłaca do takiej sztuki do jakiej chce dopłacać. Biorąc za przykład TVP Kultura miałem na myśli to, że utrzymuje się z abonamentu i innych podatków instytucję, która służy kilku widzom i setkom "artystów" pośród których jest paru artystów.
Minio napisał(-a):
Prosty przykład z historii — powstanie warszawskie. Z ekonomicznego punktu widzenia, totalna klapa. Nikt rozsądny nigdy nie podjąłby decyzji o jego rozpoczęciu. A jednak decyzja taka została podjęta — co więcej, spotkała się z dużym poparciem społecznym. Ekonomia (i każda inna nauka opierająca się tylko na liczbach) jest wobec takich faktów bezsilna, ponieważ nie sposób obliczyć wartości idei (która zresztą dla każdego członka grupy może być odmienna, a dla grupy jako całości jeszcze inna).
Żeby nie było że pojawia się tutaj jakiś duch słowiańskiej niepokory — pragmatyczni, indywidualistyczni i skrajnie kapitalistyczni amerykanie podjęli porównywalnie bezsensowne decyzje o inwazji w Zatoce Świń albo na Wietnam.
Ekonomia świetnie wyjaśnia mechanizmy działania gospodarki, ale najlepiej będzie jeśli się do tego ograniczy. Poza gospodarką są zjawiska o zupełnie innej naturze.
Powstanie warszawskie było skutkiem braku ekonomicznego myślenia. Zginęło w bezsensowny sposób mnóstwo ludzi, którzy mogli po wojnie walczyć z komunizmem, byłoby co najmniej kilkadziesiąt tysięcy antykomunistów więcej, nie mówiąc o wartości bojowej tych ludzi, która mogła być użyta do bardziej sensownych działań wojennych. Ich idee o życiu w wolnej Polsce zginęły razem z nimi. Zamiast świętować co roku tego tragicznego wydarzenia powinno się mówić co roku, że nie powinno się iść na śmierć za idee, za idee chorych ambicjonalnie dowódców AK. Z punktu widzenia strategicznego W-wa nie miała żadnego znaczenia. Tylko chory człowiek mógł się łudzić, że wyzwolenie W-wy przez AK uchroniłoby Polskę przed okupacją radziecką. Co sami Warszawiacy sądzili o dowództwie powstania i dowództwie AK lepiej nie przytaczać, bo to niecenzuralne. Listy z okresu PW nie zostały w większości opublikowane (ciekawe dlaczego?). Skądinąd wiadomo, że przedstawiają inny stosunek cywilów do powstania niż się indoktrynuje na oficjalnych uroczystościach rocznicowych. Głównym przesłaniem PW było "mamy w dupie ludzkie istnienia" oraz "umierajmy bez sensu". Niemcy celowo nie stłumili powstania od razu, mieli potyczkę, która powstrzymywała Rosjan przed przeprawą przez Wisłę. Mieli cza na przegrupowanie wojsk. Kurde, ludzie na prawdę wierzą, że grupka uzbrojonych w butelki z benzyną ludzi mogła przez 2 miesiące powstrzymywać bardzo silną jeszcze wtedy regularną, zaprawioną w bojach armię niemiecką. Gdyby dowództwo nie myślało ideami tylko ekonomicznie to łatwo by wpadło na pomysł, że tę armię młodych, entuzjastycznych ludzi można by było wykorzystać w bardziej realnych do osiągnięcia celach. Imho, decydentów PW powinno postawić się pod sądem wojennym i rozstrzelać. Podobnie Hitler uniósł się ambicją próbując zdobyć Stalingrad, zamiast go po prostu ominąć i zająć pola naftowe, tak powstańcy mogli walczyć w lesie gdzie mieliby wyższą skuteczność bojową. Oddzielanie idei od rzeczywistości prowadzi do zguby.... Tak, życie żołnierzy można przeliczać i trzeba przeliczać na wartości materialne w czasie wojny. W czasie wojny liczy się skuteczność, a nie idea.
Offline
czadman napisał(-a):
Powstanie warszawskie było skutkiem braku ekonomicznego myślenia. Zginęło w bezsensowny sposób mnóstwo ludzi, którzy mogli po wojnie walczyć z komunizmem, byłoby co najmniej kilkadziesiąt tysięcy antykomunistów więcej, nie mówiąc o wartości bojowej tych ludzi, która mogła być użyta do bardziej sensownych działań wojennych. Ich idee o życiu w wolnej Polsce zginęły razem z nimi. Zamiast świętować co roku tego tragicznego wydarzenia powinno się mówić co roku, że nie powinno się iść na śmierć za idee, za idee chorych ambicjonalnie dowódców AK. Z punktu widzenia strategicznego W-wa nie miała żadnego znaczenia. Tylko chory człowiek mógł się łudzić, że wyzwolenie W-wy przez AK uchroniłoby Polskę przed okupacją radziecką. Co sami Warszawiacy sądzili o dowództwie powstania i dowództwie AK lepiej nie przytaczać, bo to niecenzuralne. Listy z okresu PW nie zostały w większości opublikowane (ciekawe dlaczego?). Skądinąd wiadomo, że przedstawiają inny stosunek cywilów do powstania niż się indoktrynuje na oficjalnych uroczystościach rocznicowych. Głównym przesłaniem PW było "mamy w dupie ludzkie istnienia" oraz "umierajmy bez sensu". Niemcy celowo nie stłumili powstania od razu, mieli potyczkę, która powstrzymywała Rosjan przed przeprawą przez Wisłę. Mieli cza na przegrupowanie wojsk. Kurde, ludzie na prawdę wierzą, że grupka uzbrojonych w butelki z benzyną ludzi mogła przez 2 miesiące powstrzymywać bardzo silną jeszcze wtedy regularną, zaprawioną w bojach armię niemiecką. Gdyby dowództwo nie myślało ideami tylko ekonomicznie to łatwo by wpadło na pomysł, że tę armię młodych, entuzjastycznych ludzi można by było wykorzystać w bardziej realnych do osiągnięcia celach. Imho, decydentów PW powinno postawić się pod sądem wojennym i rozstrzelać. Podobnie Hitler uniósł się ambicją próbując zdobyć Stalingrad, zamiast go po prostu ominąć i zająć pola naftowe, tak powstańcy mogli walczyć w lesie gdzie mieliby wyższą skuteczność bojową. Oddzielanie idei od rzeczywistości prowadzi do zguby.... Tak, życie żołnierzy można przeliczać i trzeba przeliczać na wartości materialne w czasie wojny. W czasie wojny liczy się skuteczność, a nie idea.
Ty naprawdę myślisz, że ludzie mogli walczyć z komunizmem? To było by równie bezsensowne jak powstanie Warszawskie; i tu się zgadzam z Tobą, ale co ludzie mieli poradzić? Rząd na uchodźstwie w Londynie. Z daleka się patrzy całkiem z innej perspektywy. W końcu my tu bezpieczni, a oni niech walczą. Co do ustroju, to został nam narzucony. Mało tego, tak bardzo chcecie na zachód, a to zachód nas pozostawił samym sobie. Churchill chciał, żeby Szczecin pozostał niemiecki. Stalin rzekł niet i tak już musiało pozostać. Napięcie trwało aż do pierestrojki Gorbaczowa. ZSRR nie miał prawa istnieć, gospodarczo było już trupem. Nigdy nie uwierzę w zasługi Wałęsy, czy Solidarności. A co do igrania Solidarności z Rosją, to o krok byliśmy od rzezi, którą wojska ZSRR zafundowały przyjaciołom z południa.
Tfu, tfu, tfu. Komunizm może i był dobra wizją, ale coś poszło nie tak. Teraz mamy 21 lat wolności... i co się zmieniło? Politycy się żrą miedzy sobą, pociągając kraj na dno. I tu też jestem zawiedziony osobą Komorowskiego. Myślałem, że on reprezentuje jakiś poziom. Nie. Nasz prezydent nie potrafi sam ułożyć przemówienia, tylko czyta z kartki...
Offline
Na DUGu panuje zasada.
Nie uprawiamy polityki.
Oczywiście szanujemy poglądy każdego ale nie rozmawiamy o tym.
Kolejna zagrywka o polityce zakończy się zamknięciem wątku.
Offline
czadman napisał(-a):
Co do sztuki to owszem, nie da się mierzyć wartości artystycznej, ale dopłacanie do sztuki przez państwo to nieporozumienie.
Wiesz, dopłacanie do sztuki przez państwo było szeroko rozpowszechnione w średniowieczu. Każdy król musiał przynajmniej jednego takiego „darmozjada” utrzymywać. Bo to były czasy jeszcze przed kapitalizmem i bynajmniej nikt nie dbał o pomnażanie kapitału; w dobrym guście było jego marnotrawienie. Rzecz dzisiaj niewyobrażalna, ale system ten był w stanie przetrwać stabilnie wiele setek lat. Czy był lepszy? Pewnie — jak zawsze — zależy od perspektywy.
czadman napisał(-a):
Powstanie warszawskie było skutkiem braku ekonomicznego myślenia. (...)
No i właśnie o to mi chodzi :) . Ekonomia, jako nauka o racjonalnych podmiotach działających w oparciu o skalkulowany rachunek zysków i strat (z grubsza, nie chcę wchodzić w dysputy o to czym jest ekonomia a czym nie), czuje się bezsilna wobec takich wydarzeń. Może odnotować że się zdarzyły, ale nie dysponuje żadnymi narzędziami (czy inaczej: nie dysponuje narzędziami bardziej skutecznymi niż narzędzia chociażby socjologii) które by wyjaśniały przyczyny takich zdarzeń i ich przebieg. Nic więcej nie próbowałem wykazać.
Offline