Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Minio, uwielbiam Cię za tego posta.
W kilkunastu zdaniach ująłeś całą istotę tego świata, jednocześnie burząc mój światopogląd.
I to nie jest ironia, lepszej i bardziej logicznej wypowiedzi w tym wątku nie znajdę.
Innymi słowy, studiuję informatykę na uczelni państwowej, bo moi starzy nie są prawnikami ani lekarzami, żyjemy skromnie, nie mniej po studiach mam nadzieję mieć nieco lepszy standard życia niż przed ( w końcu w tym jednym przypadku o moim wykształceniu decydują moje umiejętności a nie datki tatusia na rektorat- to mi się podoba), i jest nadzieja że moje dzieci kiedyś zajdą jeszcze wyżej niż ich matka- ale istnieje szczebel którego nie dosięgną przez to, że będę (mam nadzieję) "tylko" informatykiem.
Chyba, że poderwę prawnika.
...
Ostatnio edytowany przez Trin (2011-02-19 12:06:02)
Offline
A gdyby studia pozostały bezpłatne w sensie, że po znalezieniu pracy należało by zwrócić pieniążki, które państwo włożyło w edukacje? Nie bolało by wtedy aż tak, że tylu młodych ucieka za granicę. Myślę również, że na brak pieniędzy to nasze uczelnie nie narzekają. Odchodzi się od kredy i tablicy na rzecz bzdurnych dotykowych tablic, których nienawidzę, zatrudnia się po kilka sekretarek dla każdego doktora, profesora... Uczyć nie ma komu, najczęściej ćwiczenia prowadzi magister, który często nie ma pojęcia co prowadzi. A już największą pomyłką jest kształcenie ludzi w systemie postkomunistycznym, tzn. uczymy dużo, jak zrobić, ale nie tłumaczymy dlaczego to tak działa. Student i tak nie ma czasu na dociekanie tego, jak jest, bo ogarnięcie 10! przedmiotów na semestrze to wyzwanie. Pomińmy już to, że żaden przedmiot nie trwa dłużej niż semestr...
Takie błędne koło.
Offline
Trin napisał(-a):
Minio, uwielbiam Cię za tego posta.
W kilkunastu zdaniach ująłeś całą istotę tego świata, jednocześnie burząc mój światopogląd.
I to nie jest ironia, lepszej i bardziej logicznej wypowiedzi w tym wątku nie znajdę.
Innymi słowy, studiuję informatykę na uczelni państwowej, bo moi starzy nie są prawnikami ani lekarzami, żyjemy skromnie, nie mniej po studiach mam nadzieję mieć nieco lepszy standard życia niż przed ( w końcu w tym jednym przypadku o moim wykształceniu decydują moje umiejętności a nie datki tatusia na rektorat- to mi się podoba), i jest nadzieja że moje dzieci kiedyś zajdą jeszcze wyżej niż ich matka- ale istnieje szczebel którego nie dosięgną przez to, że będę (mam nadzieję) "tylko" informatykiem.
Chyba, że poderwę prawnika.
...
Nie galopowalbym sie tak. Moj obecny szef to koles po zawodowce, ktory przez 15 lat lepil rury, a teraz ma firme zatrudniajaca 30 osob i kapital powyzej 3mln zl :)
Grunt to sie w tym wszystkim odnalezc, a tego cie studia nie naucza. Sek w tym, zeby wiedze zdobyta w technikum (na studiach) zaprzegnac do zarabiania, niekoniecznie na etacie :)
Z tymze nasz kraj jest tak posrany, ze odnalezc sie mozna kojarzyc z wyrobic koneksje, poznac zwyczaje, wiedziec gdzie dac w lape :/
Offline
Jest cała masa absolwentów kierunków inżynieryjnych, którzy zmarnowali pieniądze podatników. Większość studentów nie szanuje tego, że studiują, bo nie pokrywają kosztów swojej edukacji. Teraz jest fajnie, bo się studiuje, ale w przyszłości każdy kto będzie godnie zarabiał przekona się jakie państwo jest chciwe i każe za pracę. Wiedza jest kapitałem, jak wszystko inne i trzeba w nią zainwestować aby ją zdobyć.
Wiedza nie daje dobrobytu, ważne są inne cechy. Można być biednym geniuszem i bogatym ignorantem. A biedni mają tę przewagę, że nie mogą sobie pozwolić na przejadanie czasu na niewiele wartych wykładach. Ciekawe kiedy przestanie pokutować mit, że wyższe wykształcenie ułatwia zdobycie pieniędzy. :D
Offline
czadman napisał(-a):
Ciekawe kiedy przestanie pokutować mit, że wyższe wykształcenie ułatwia zdobycie pieniędzy. :D
Wróć. Ja mówię o wysokości zarobków a nie o wysiłku wkładanym w zdobycie pracy. To są dwie zupełnie różne rzeczy.
Jest zauważalna korelacja między wykształceniem a wynagrodzeniem otrzymywanym za płacę. Spodziewam się że między wykształceniem a długością czasu pozostawania na bezrobociu też może istnieć korelacja, jednak nie chce mi się szukać raportów z badań. Trzeba też wziąć pod uwagę, że o ile wyniki badań wysokości zarobków są tylko trochę zaniżone (Polacy mają tendencję do deklarowania zarobków niższych niż rzeczywiste), o tyle stopy bezrobocia to loteria — istnieje bardzo dużo czynników zarówno zaniżających współczynnik bezrobocia, jak i go zawyżających.
Offline
Jacekalex napisał(-a):
Piotr3ks napisał(-a):
fart napisał(-a):
Idź do liceum, więcej dziewczyn :)
"więcej" - to skromnie powiedziane. U mnie w technikum na ok 1500 osób to było ok. 5 dziewczyn. :D
Jak stara prawda głosi: "nie bierze się d***y z własnej grupy"
Dlatego "więcej dziewczyn w szkole" to wcale nie jest zaleta.
Co innego, w innej szkole, po drugiej stronie ulicy ;)
Z mojego doświadczenia w szkołach koedukacyjnych panuje lepsza atmosfera
Bez kobiet mężczyźni dziczeją
Offline
Dziczeją, w takim sensie, że boją się kobiet, nie wiedzą z której strony do nich podejść, albo są niesamowicie wygłodniali. :D
Offline
... albo z tego głodu zanika dobry gust :-)
Offline
Minio napisał(-a):
czadman napisał(-a):
Ciekawe kiedy przestanie pokutować mit, że wyższe wykształcenie ułatwia zdobycie pieniędzy. :D
Wróć. Ja mówię o wysokości zarobków a nie o wysiłku wkładanym w zdobycie pracy. To są dwie zupełnie różne rzeczy.
Jest zauważalna korelacja między wykształceniem a wynagrodzeniem otrzymywanym za płacę. Spodziewam się że między wykształceniem a długością czasu pozostawania na bezrobociu też może istnieć korelacja, jednak nie chce mi się szukać raportów z badań. Trzeba też wziąć pod uwagę, że o ile wyniki badań wysokości zarobków są tylko trochę zaniżone (Polacy mają tendencję do deklarowania zarobków niższych niż rzeczywiste), o tyle stopy bezrobocia to loteria — istnieje bardzo dużo czynników zarówno zaniżających współczynnik bezrobocia, jak i go zawyżających.
Chyba nieco się nie zrozumieliśmy. Jeśli ktoś myśli o założeniu własnego biznesu to powinien olać studia i zaraz po maturze założyć biznes. Przez 4,5 lat tak go rozkręci, że akurat wyjdą absolwenci, których zatrudni. Do zarabiania pieniędzy nie potrzebna jest wiedza specjalistyczna, tylko klapki na oczy i bezwzględne dążenie do wyznaczonych celów.
Druga sprawa, współczynnik wysokości bezrobocia nikomu nie jest potrzebny, tylko urzędnikom. Bezrobocie zawsze będzie i być musi. Jeśli jest za duże to znaczy, że system przeszkadza ludziom i przedsiębiorcom w zawieraniu między sobą umów, bo się wtrąca w nie swoje sprawy. Fakty są takie, że wiele robót ma wartość rynkową niższą niż płaca minimalna, a niewiele wyższą lub niższą niż zasiłek. Państwo daje komuś 500 zł żeby nie pracował, ale już nie pozwoli zatrudnić pracodawcy pracownika za te 500 zł /mies. , bo każe zapłacić np. 1000 - bo tyle np. wynosi płaca minimalna. Można zadać sobie pytanie co jest korzystniejsze dla gospodarki i człowieka - płacić człowiekowi 500 zł za wykonaną robotę czy zabierać pracującym i dawać temu samemu człowiekowi 500 za darmo, a pracę mieć nadal niewykonaną?! Ciekawe zjawisko - z jednej strony jako wyborcy nie godzimy się na płacę dla ludzi w wys. 500 zł / mies bo niby za niska, a z drugiej strony pozwalamy sobie zabierać te pieniądze po to aby te 500 zł ten człowiek, któremu nie pozwalamy zostać zatrudnionym za 500 zł, dostał je za darmo. Nie ma co się dziwić, że istnieje wysokie bezrobocie skoro system nagradza niepracowanie. To powoduje dodatkowo efekt taki, ze podaż pracowników niskokwalifikowanych lub niewykwalifikowanych jest duża, więc nie ma perspektyw aby rosły im płace, a oni sami zdobywali wiedzę i praktykę przez wykonywanie pracy, co zwiększałoby ich wartość na rynku. To samo się tyczy studentów, którzy pokończyli "nierynkowe" kierunki i te bardziej rynkowe, a nie płacili za studia. Ktoś inny nie mógł kupić jakiegoś towaru bo musiał darmozjadowi opłacić studia, a więc ktoś przez to nie miał pracy, bo nie było zapotrzebowania na towar, więc trzeba było jeszcze zabrać ludziom aby temu komuś bez pracy zapłacić zasiłek. Praca kadry na uczelni też poszła na marne. Gdyby teraz delikwent wiedział, ze musi zapłacić za studia to pokierowałby swoim życiem inaczej. Zamiast jałowo "zgłębiać Platona" poszedłby do pracy zarabiać na wartościowe studia. Nie chce mi się rozwijać tematu, ale nie jest trudno dowieść, że tzw. bezpłatne nauczanie jest szkodliwe dla całej społeczności.
Sory, ale socjalizm rozp***dala gospodarkę.
ps. Nie mówię, że filozofia czy politologia jest niewartościowa, ale na to trzeba mieć pieniądze i pasję w sobie.
Offline
Puenta to chyba troszkę zbyt lekkomyślna. Co miałeś na myśli pisząc socjalizm? Socjalizm w sensie komunizmu kreowanego przez były ZSRR, czy socjalizm w sensie UE? Nie widzę nic złego w działaniu UE. Do zachodnich standardów nam daleko, ale to nie wina socjalizmu, tylko naszego rządu, który przez 21 lat nie potrafił wymyślić nic sensownego.
A co powiesz o gospodarce chińskiej?
Offline
czadman napisał(-a):
Chyba nieco się nie zrozumieliśmy. Jeśli ktoś myśli o założeniu własnego biznesu to powinien olać studia i zaraz po maturze założyć biznes. Przez 4,5 lat tak go rozkręci, że akurat wyjdą absolwenci, których zatrudni. Do zarabiania pieniędzy nie potrzebna jest wiedza specjalistyczna, tylko klapki na oczy i bezwzględne dążenie do wyznaczonych celów.
trochę się nie zgodzę. do prowadzenia własnego biznesu potrzeba przede wszystkim dużo pracowitości, bezczelności, cwaniactwa i braku skrupułów. inteligencja, wiedza ani nawet dyplomy nie są rzeczywiście wymagane, ale "klapki na oczy" mi tu nie pasuje - prywatni biznesmeni to szczwane bestie kute na cztery łapy.
czadman napisał(-a):
Sory, ale socjalizm rozp***dala gospodarkę.
pewnie dlatego na socjalizm moga sobie pozwolić tylko najbogatsze kraje
Offline
czadman napisał(-a):
Chyba nieco się nie zrozumieliśmy. Jeśli ktoś myśli o założeniu własnego biznesu to powinien olać studia i zaraz po maturze założyć biznes.
A jeśli nie myśli? Prowadzenie własnego biznesu może być bardziej dochodowe niż jakakolwiek praca na etat, ale też wymaga zupełnie innych kompetencji oraz konieczności przyjęcia pewnego światopoglądu (trzeba godzić się na pewne ryzyka praktycznie niewystępujące przy pracy na etacie). Zmuszanie ludzi do pracy na swoim zdecydowanie nie jest dobrym rozwiązaniem.
czadman napisał(-a):
Bezrobocie zawsze będzie i być musi.
Tylko jest różnica między 3-4% (zdaje się to jest ta stopa „zdrowego bezrobocia”) a 20%.
Współczynnik bezrobocia to nie jest liczba którą się odnotowuje w tabelce i zamyka sprawę. To jest liczba która może wskazać, że w pewnym regionie coś źle działa.
czadman napisał(-a):
Nie ma co się dziwić, że istnieje wysokie bezrobocie skoro system nagradza niepracowanie.
Mit. Opłacalność bezrobocia może mieć miejsce w krajach dobrobytu (zwłaszcza skandynawskich), ale nie w Polsce. W Polsce znalezienie się na zasiłku to praktycznie walka o przetrwanie na cały etat. Zobacz badania tzw. szkoły łódzkiej, ale nie tylko.
czadman napisał(-a):
Nie chce mi się rozwijać tematu, ale nie jest trudno dowieść, że tzw. bezpłatne nauczanie jest szkodliwe dla całej społeczności.
A szkoda że nie chce Ci się rozwijać, bo to bardzo ciekawy temat. Zwłaszcza że o ile być może jesteś w stanie wykazać że bezpłatne nauczanie jest nieoptymalnym rozwiązaniem dla gospodarki, o tyle mówienie o „szkodliwości dla całej społeczności” (miałeś raczej na myśli „społeczeństwo”) wymaga uwzględnienia kryteriów diametralnie odmiennych od kryteriów ekonomicznych. Kryteriów przede wszystkim trudno porównywalnych. Poza tym dochodzi tutaj kwestia wartości, a jakoś dotychczas nikomu nie udało się udowodnić że w sporach aksjologicznych można dojść do konsensusu.
Offline
Minio napisał(-a):
czadman napisał(-a):
Nie ma co się dziwić, że istnieje wysokie bezrobocie skoro system nagradza niepracowanie.
Mit. Opłacalność bezrobocia może mieć miejsce w krajach dobrobytu (zwłaszcza skandynawskich), ale nie w Polsce. W Polsce znalezienie się na zasiłku to praktycznie walka o przetrwanie na cały etat. Zobacz badania tzw. szkoły łódzkiej, ale nie tylko.
Jezeli wezmiemy pod uwage ludzi "prawdziwie" bezrobotnych. Mnostwo jest osob, ktore bedac bezrobotnymi pracuja za barem, jako stroze nocni, przy inwentaryzacjach itp. Przynajmniej w kregach moich znajomych. Zawsze to kilkaset zl z zasilku wiecej do pensji. Bedac mlodym nie przejmujesz sie zusem itp.
Offline
@czadman: 500 pln zasiłku? Tyle to ja dostaję z samej uczelni co miesiąc. Przy tym co sobie dorobię przed komputerem, bardziej na ten moment opłaca mi się studiować i skupić na nauce niż pracować. Jestem na utrzymaniu rodziców, spokojnie starcza mi na swoje potrzeby, książki, i jakieś wyjścia ze znajomymi. I jeszcze coś odłożę "na wypadek gdyby...", jeszcze rodzicom pomagam, jakieś mniejsze zakupy do domu, typu chemia etc.
Koleżanka za 1300 zapierdziela na 3 zmiany i uczy się w zaocznym liceum.
Nie żyję ponad stan ale narzekać też nie mogę.
A i tak z tym dorabianiem przed kompem to 'jak mam ochotę', a nie że muszę.
Ostatnio edytowany przez Trin (2011-02-20 11:57:44)
Offline
Po prostu nie mam czasu na rozwijanie myśli. Nie chce mi się teoretyzować, z wiekiem człowiek się robi pragmatyczny i wpasowuje się w system. :)
Jak widać lata bezpłatnego szkolnictwa nie dają gwarancji wysokiego rozwoju gospodarczego kraju. Im więcej "bezpłatnych" świadczeń tym gorzej dla gospodarki i kultury. :)
Z punktu widzenia ekonomii wszystko się da porównać, bez szkody dla rozwoju gospodarki, wartości i kultury.
Offline
czadman napisał(-a):
Im więcej "bezpłatnych" świadczeń tym gorzej dla gospodarki i kultury. :)
O ile jest niezaprzeczalne że bezpłatne świadczenia mają swój wpływ na stan gospodarki państwa, o tyle twierdzenie o negatywnym wpływie na kulturę jest zupełnie nieuprawnione. Chyba że jednak podasz jakieś dane.
czadman napisał(-a):
Z punktu widzenia ekonomii wszystko się da porównać, bez szkody dla rozwoju gospodarki, wartości i kultury.
Tylko nie wszystko daje się sprowadzić do wskaźników ekonomicznych. Gdyby dało, to ekonomia byłaby jedyną nauką społeczną obok historii i prawa. A nie jest.
Offline
W tej dyskusji pod tytułem płatne/bezpłatne - śmieszy mnie jedno.
Jeśli ktoś płaci, to równocześnie wymaga za swoją kasę odpowiedniego poziomu usługi.
usługa nie jest wykonana, nie płacę.
W systemie bezpłatnym? co jest bezpłatne? za bezpłatne kształcenie ktoś płacić musi, nie ma bezpłatnego obiadu.
Tylko potem zawsze można znaleźć wydział lub całą uczelnię, gdzie kombinowanie kasy z różnych grantów jest najważniejszym, a czasami jedynym zajęciem,
niezależnie od celów statutowych.
A potem często bezpłatna uczelnia ma 2000 dziwnych składek, 90% na studiach zaocznych (płatnych), do tego plan biznesowy, żeby XX% studentów 2 i 3 roku wypchać na zaoczne studia - po to się planuje np na elektronice: 1 rok 180 miejsc, 2 rok 110 miejsc; 3 rok 20 miejsc.
Na zaocznych i wieczorowych jest tyle miejsc, ile Ludzi płaci czesne.
A mam tu na myśli bardzo znaną politechnikę.
Natomiast jakość wielu Polskich Uczelni widać w Urzędach Pracy, a informatyki, od czasu do czasu na tym forum, jak jest kolokwium lub zadanie np z iptables, albo uprawnień systemowych ;)
Na tym forum widziałem kilka takich postów.
Pozdrawiam
;-)
Ostatnio edytowany przez Jacekalex (2011-02-20 22:44:29)
Offline
Ja powiem inaczej. Według mnie chory w Polsce jest system szkolnictwa "niższego". W krajach bogatych młodzi ludzie chodzą do szkoły "niskiego poziomu" aby odkryć i kształtować indywidualne zdolności. Inaczej też działają zachodni nauczyciele odkrywając "potencjał" młodych ludzi.
Wszyscy tutaj teoretyzują w myśl liberalizmu, socjalizmu, czy innego światopoglądu gospodarczego. Nikt nie wspomniał o bardzo ważnej gałęzi ekonomii tzw. ekonomii szczęścia. Naczelnym zadaniem tej nauki jest badanie warunków ekonomicznych w których człowiek czuje się szcześliwy. Według tej nauki człowiek jest szczęsliwy, jeśli jest usatysfakcjonowany w życiu osobistym i zawodowym. Dla dobra gospodarki lepiej jest rozwijać zdolności ludzi. Szczęśliwy człowiek jest lepszym pracownikiem - wydajniejszym, skorym do rozwoju i poświęceń dla swojej pracy.
Dlatego szkolnictwo wyższe powinno być finansowane lub współfinansowane ze środków publicznych.
Gospodarce bardziej niż bezpłatne szkolnictwo wyższe szkodzą:
- urzędnicy podejmujący "gospodarcze" decyzje - np. wiek emerytalny - kraj decyduje do kiedy mam pracować - wolność?, likwidacja zawodówek skutkująca brakiem na rynku pracy wykwalifikowanych pracowników fizycznych - efekt murarz 4000zł, kierownik budowy 2000zł, program "Kierunki zamawiane" w efekcie którego za kilka lat doczekamy się masy bezrobotnych inżynierów - ilu inżynierów potrzeba żeby wybudować most czy załatać dziurę w drodze?.
- "korporacje zawodowe" i związki zawodowe - ZNP, górnicy, prawnicy, lekarze i inni - a mówią, że to Kulczyk jest tym złym lobbystą :P
- złe prawo pracy - brak elastyczności zatrudnienia (etat lub chore umowy cywilno-prawne) i wynagrodzenia (płaca minimalna - dlaczego ustawowo nie regulować cen bułek skoro można powiedzieć firmie za ile najmniej może zatrudniać pracownika)
- i inne których teraz nie wymyślę na szybko ;)
Proponuję usunąć "bieżące" przeszkody gospodarcze, a nie teoretyzować.
Tak dla przykładu podam dwa bogate kraje. W USA studia są całkowicie płatne, w Niemczech - studia bezpłatne z najwyższymi stypendiami w Europie. Czy aby w tym tkwi problem?
Ostatnio edytowany przez Zbooj (2011-02-20 23:54:51)
Offline
Minio napisał(-a):
czadman napisał(-a):
Im więcej "bezpłatnych" świadczeń tym gorzej dla gospodarki i kultury. :)
O ile jest niezaprzeczalne że bezpłatne świadczenia mają swój wpływ na stan gospodarki państwa, o tyle twierdzenie o negatywnym wpływie na kulturę jest zupełnie nieuprawnione. Chyba że jednak podasz jakieś dane.
Wystarczy, że zajrzę na TVP Kultura.... Kanał w większości pełen "głębokich" w treści gniotów finansowanych przez państwo/abonament, na które nikt rozsądny nie wydałby grosza.
Minio napisał(-a):
czadman napisał(-a):
Z punktu widzenia ekonomii wszystko się da porównać, bez szkody dla rozwoju gospodarki, wartości i kultury.
Tylko nie wszystko daje się sprowadzić do wskaźników ekonomicznych. Gdyby dało, to ekonomia byłaby jedyną nauką społeczną obok historii i prawa. A nie jest.
Ekonomia to bardzo ciekawa nauka. Wszystko można opisać i wyjaśnić ekonomicznie, zmierzyć to już gorzej.
@Zbooj
Człowiek lepiej dba o własne szczęście kiedy wydaje na nie własne pieniądze. 90% ludzi idzie na studia bo - łatwo się gdzieś dostać, bo specjalizacja jest z przyszłością (nie myśląc o tym, że nie ma się np. pasji i talentu aby coś w związku z tą specjalizacją robić), bo rodzice tak chcieli - czy są szczęśliwi i w pełni mocy twórczej z tego powodu? Hmmm....
A jak ktoś jest szczęśliwy kładąc kafelki lub strugając meble? Dlaczego ma płacić na kogoś kto jest szczęśliwy filozofując czy matamatykując....? Z powodu swojego wyboru życiowego? Nie każdemu studia wyższe dają zadowolenie, dla wielu to jest strata czasu.
Btw. Niemcy to gospodarczy trup, który się trzyma na tym co osiągnięto w latach 50tych, 60tyc i trochę jeszcze 70tych oraz dzięki planowi Marshalla.
Offline
Człowiek lepiej dba o własne szczęście kiedy wydaje na nie własne pieniądze. 90% ludzi idzie na studia bo - łatwo się gdzieś dostać, bo specjalizacja jest z przyszłością (nie myśląc o tym, że nie ma się np. pasji i talentu aby coś w związku z tą specjalizacją robić)
A co z tymi co mają pasję i być może talent ale nie mają pieniędzy aby iść na studia ?
Stare porzekadło.
"Czemuś głupi ? Boś biedny. Czemuś biedny ? Boś głupi."
Offline
90% ludzi idzie na studia bo ...
- skończyli LO i nie mają zawodu
- wszyscy idą na jakieś studia
- nie widza siebie w pracy fizycznej
- myślą, że umysłowa praca jest łatwiejsza
- nie mają celu w życiu ani pasji bo nikt ich nie nauczył wcześniej tego typu rozumowania
- są pokoleniem komunizmu, który zwalczał inteligencję
- bo chcą pracować w biurze, najlepiej bezstresowo w budżetówce
- ......
Jest wiele powodów dla których ludziska wpychają się na studia i niekoniecznie wszystkie są zwiazane z pieniędzmi. Sporo z tych powodów jest natury psychologicznej.
Ja wydałem sporo kasy na studia i wiem jak to jest płacic za studia. Zastanawiam się już nad kolejnymi z "całkiem innej beczki" - poprostu dojrzałem do pewnych rzeczy, których nikt wcześniej mi nie uświadomił.
Ekonomia to faktycznie ciekawa nauka, ale jest ona pełna odcieni szarości. Jeszcze ciekawsza jest ekonomia polityczna w której to wyróżnia się trzy kategorie kosztów/zysków: ekonomiczny, społeczny, ekologiczny. Tylko organizacje rządowe/pozarządowe potrafią ponosić koszty społeczne i ekologiczne.
czadman, też jestem zwolennikiem wolności gospodarczej i niskich podatków a tym samym mniejszego wpływu państwa w gospodarce, sądzę jednak, że pewnych rzeczy nie można rozwiązać kierując się wyłącznie kategorią ekonomiczną. Trzeba zachować zdrowy rozsądek w pewnych sprawach. Są naprawde rzeczy które wymagają znacznie pilniejszych reform. Problem w tym, że naród polski (dzisiejsi wyborcy, a zatem i wybrani przez nich rządzący) nie rozumie potrzeby zaciskania pasa - 50 lat komunizmu odbiło się na psychice Polaków.
Opieramy się kryzysowi tylko dzięki interwencjonizmowi państwowemu - poczytaj troche Keynes'a, żeby znać też drugą stronę tego kryzysowego "medalu".
Offline
Ja tylko dorzucę
Wystarczy spojrzeć na oferty pracy przynajmniej w moim regionie
dziennikarz biuletynu gminnego wymagania wykształcenie wyższe ...
opiekun boiska Orlik wykształcenie wyższe pedagogiczne o kierunku sportowym ...
i wiele podobnych.
Bez papierka nie podchodź.
Offline
@Zbooj. Proszę nie wyjeżdzaj z lordem Keynesem, jego koncepcjami inflacjonistycznymi i kreacją pustego pieniądza odpowiedzialną za nawracające kryzysy.Zresztą on sam stwierdził, że jest sympatykiem komunizmu a to nie świadczy o nikim dobrze.
Offline
Lorenzo napisał(-a):
@Zbooj. Proszę nie wyjeżdzaj z lordem Keynesem, jego koncepcjami inflacjonistycznymi i kreacją pustego pieniądza odpowiedzialną za nawracające kryzysy.Zresztą on sam stwierdził, że jest sympatykiem komunizmu a to nie świadczy o nikim dobrze.
nie ma zlych systemow, tylko ludzie zawodza :)
gdybysmy spelniali w 100% zalozenia kapitalizmu, czy komunizmu to mielibysmy utopie. niestety wszedzie sie znajdzie menda ktora lubi tlamsic innych i raz nazywa sie stalin, innym razem putin, jeszcze kiedy indziej krolowa brytyjska- roznia ich skrajnie rozne systemy polityczne a laczy jedna- wszyscy zeruja na podatnikach tylko w kazdym ustroju funkcja ta nosi inna nazwe :)
Offline
moja dziewczyna jest na 4 semestrze polibudy i musze powiedzieć że w programowaniu mnie wyprzedziła (choć tego nie rozumie) ale w wielu innych dziedzinach jestem o wiele do przodu (sieci, servery, linux :P, systemy, sucha teoria). Jestem technikiem informatykiem z certyfikatem CCNA no i w wiekszości samoukiem :P Dodam że znam ludzi po Liceach o profilu informatycznym i powiem że pisać w Wordie jak umieli tak umieją, no ale część z nich lizneło nawet pascala, a bazy danych, sieci, systemy?
Offline